To trudne czasy dla przemysłu motoryzacyjnego. Kryzys produkcyjny wywołany pandemią i sytuacją geopolityczną odbijają swoje piętno niemal na każdej gałęzi światowej gospodarki.
To wszystko sprawia, że producenci rezygnują z pomysłów, które nie są pierwszymi potrzebami – zarówno z perspektywy popytu, jak i prawa. Świetnym tego przykładem może być Honda, która rezygnuje ze skrzyń manualnych w autach elektrycznych.
Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się w tym przypadku, to: dlaczego ktoś miałby w ogóle decydować się na stosowanie takiego podzespołu? W przypadku aut na prąd brzmi to bezsensownie, szczególnie z perspektywy komfortu.
>BMW M zachowa skrzynie manualne. Specjalnie dla fanów
Nie ma potrzeby stosowania takiej skrzyni biegów. W wielu przypadkach nie ma nawet skrzyń biegów (są za to reduktory i selektory kierunku jazdy). Po co więc japońska marka myślała o takim rozwiązaniu?
Wszystko z myślą o konserwatywnych klientach, którzy nie chcieliby rezygnować z wrażeń, które towarzyszą im w autach spalinowych. Brzmi to jak romantyczny gest dla motoryzacyjnych entuzjastów. I tak też miało być w rzeczy samej.
>Systemy bezpieczeństwa „uśmiercą” skrzynie manualne szybciej, niż hybrydy i auta elektryczne
To oczywiście byłaby swego rodzaju mistyfikacja zapewniająca podobne wrażenia uzyskane w inny sposób. Do tego doszłyby na pewno dźwięki fałszywych obrotów pochodzących z rzekomego silnika spalinowego.
Rezygnacja z tego pomysłu została potwierdzona przez dwóch przedstawicieli japońskiej marki – Toshihiro Mibe (dyrektora generalnego) i Shinji Aoyama (szefa gamy elektrycznej).
Wydaje się, że w obecnej sytuacji takie rozwiązanie nie ma racji bytu. Niemniej jednak trudno wykluczyć jego debiut w przyszłości. Pamiętajmy również o innych producentach, którzy mogą pokusić się o zastosowanie podobnego rozwiązania.