Producenci samochodów starają się przyciągać klientów na różne sposoby. Najpopularniejszy z nich to stworzenie modnego nadwozia i wykorzystanie zaawansowanej technologii wzbogacającej wyposażenie. Musi być także dużo światełek, rzecz jasna.
Nietrudno odnieść wrażenie, że zasada „im więcej, tym lepiej” jest dziś wniesiona na piedestał. Niestety, to bywa złudne, czego przykładem może być to BMW za milion złotych. Mówiąc dokładniej, bazowa wersja tego modelu kosztuje w Polsce dokładnie 950 tysięcy złotych, ale niewielu klientów decyduje się na „golasa”. A wszyscy wiemy, ile można wydać na opcje w markach premium.
To oczywiście nowy, topowy model bawarskiej marki. Nazwa się XM i wydaje się kompilacją sprzeczności. Jest duży z zewnątrz, ale mniej przestronny, niż teoretycznie mniejsze modele. Waży przesadnie dużo, a przyspiesza znakomicie. Prezentuje się kontrowersyjnie, a i tak liczne grono twierdzi, że świetnie wygląda. Krótko mówiąc, ten samochód można albo pokochać, albo znienawidzić.
Test łosia BMW za milion
Oczywistym jest, że nie wszyscy stawiają na pragmatyzm, dlatego takie auta mają rację bytu. Wszystkim powinna jednak przyświecać dbałość o bezpieczeństwo. I teraz ktoś może kazać nam puknąć się w głowy, bo drogie, nowoczesne auto nie może być przecież przeciętne w tej kategorii.
I teraz przejdźmy do konkretów. Jeżeli chodzi o systemy wsparcia czy strefę zgniotu, z pewnością nie ma powodów do narzekania. To bardzo dobrze zaprojektowane auto, które potrafi ochronić przed zderzeniem albo podczas zderzenia.
>Koniec subskrypcji na podgrzewane fotele w BMW. Ten pomysł był przypałem
Problem polega na tym, że fizyki nie da się oszukać. I tu należy wspomnieć o masie własnej. To BMW za milion złotych waży, uwaga, 2785 kilogramów. Tak, niemal 2,8 tony. Jeżeli producenci pójdą w tym kierunku, to duże SUV-y będą wkrótce tylko dla kierowców posiadających prawo jazdy z kategorią ciężarową.
Ma to swoje odbicie podczas nagłych zmian toru jazdy. I tu płynnie przechodzimy do testu łosia, który ujawnił pewne braki tego modelu. BMW XM miał duży problem, by utrzymać właściwy tor jazdy przy oczekiwanej prędkości. Granica zaliczenia to 77 km/h. Czy udało się osiągnąć taki rezultat? A może było lepiej? Nic bardziej mylnego.
Przy tej prędkości nie było szans na utrzymanie się pomiędzy pachołkami. W drugiej fazie „omijania przeszkody” doszło do silnej podsterowności, która uniemożliwiła powrót na pierwotny tor jazdy.
Aby udało się „zdać” ten test, trzeba było zwolnić do 74 km/h. Co więcej, konieczny był bardzo duży refleks kierowcy, bo samochód przechodził z podsterowności w nadsterowność. W nagłej sytuacji może być zatem bardzo ciężko, bo nikt przecież niewielu spodziewa się konieczności błyskawicznego omijania.
Wnioski? Nadwaga samochodów jest wrogiem ekonomii, ekologii i bezpiecznej jazdy. Przypomnijmy, że XM to hybryda. Gdyby powstał model w pełni elektryczny to miałby dużo większą baterię, co pozwala przypuszczać, że byłby cięższy. Absurd. Pozostaje mieć nadzieję, że producenci wyciągną wnioski i uda się wrócić na właściwą ścieżkę.
czy pan autor ośmieli się też napisać artukuł na podstawie filmu z tego samego kanału o toyocie GR86? Czy też okaże się za ciężka, za słaba, i że mogłaby nie być elektryczna..? Bo przecież wychodzi jasno, że jest wolniejsza niż 2,8-tonowe BMW. No, czekam.
Ośmieli? Już dawno na stronie: https://namasce.pl/toyota-gr86-w-tescie-losia-widac-ze-sluzy-do-zabawy/
PS. Jestem bezstronny i staram się zachować albo obiektywizm, albo szczerą subiektywność, jeżeli ocena ma opierać się na własnych odczuciach. Pozdrawiam.
jak na 2,8t suv-a z wysoko środkiem ciężkości to i tak dobrze ten łoś. nie zmienia to faktu, że za ciężkie są współczesne auta i za duże.
Przecież to śmietnik na kołach dla starych pierdów z masą kasy co kupują to tylko dlatego że przy wisadaniu so crossovera plecy ich nie bolą. To niby jak miałby wypaść w teście łosia?