Choć trudno w to uwierzyć, aktualna generacja kultowej terenówki jest na rynku już pięć lat, co oznacza, że jest oferowana od 2019 roku. Przyszedł więc czas na kolejne zmiany.
Przypomnijmy, że poprzednie wcielenie tego modelu było oferowane przez 43 lata (i to bez większych zmian). Puryści obawiali się, że to drugie jest przesadnie nowoczesne, ale genialne wyniki sprzedaży udowadniają, że producent podjął po prostu najlepszą z możliwych decyzji. Trzeba korzystać z panujących trendów. A teraz pojawił się Land Rover Defender 2025.
Przejdźmy więc do rzeczy. Aktualizacja obejmuje uproszczoną ofertę, która zawiera sześć wersji wyposażeniowych: S, X-Dynamic HSE, X oraz V8. Producent uznał, że będą obecne z wszystkimi dostępnymi nadwoziami, czyli 90 (krótkim), 110 (standardowym) i 130 (długim).
Wyjątkiem jest konfiguracja specjalna Sedona Edition (inspirowana pustynią w Arizonie), która będzie dedykowana odmianie 110. Jej wyróżnikami są 22-calowe felgi z wykończeniem Gloss Black, pakiet Extended black i lakier Sedona Red.
We wnętrzu można cieszyć się pakietem Signature, który oferuje klimatyzowane fotele w obu rzędach i komfortowe zagłówki. Przednie siedzenia można regulować w czternastu kierunkach. Nowością jest także połączenie tapicerki Windsor i Kvadrat z tkaniną Ultrafabrics i zamszową podsufitką.
To kluczowa zmiana w kontekście układu napędowego. Trzylitrowy, sześciocylindrowy silnik wsparty instalacją 48-woltową oferuje teraz 345 koni mechanicznych i 700 niutonometrów. To wzrost o dokładnie 49 koni mechanicznych i 50 niutonometrów.
Bez względu na wybór jednostki, Land Rover Defender 2025 będzie występował wyłącznie z przekładnią automatyczną i napędem na obie osie – jak przystało na terenówkę z wieloletnią, barwną tradycją.
>Ten stary Land Rover to elektromod. Ma tyle mocy, co zasięgu
Jeżeli chodzi o pozostałe silniki, to utrzymają swoje miejsce w ofercie. Nie przeszły żadnych modyfikacji. Najważniejsze, że w gamie zachowało się V8, które zdecydowanie podkreśla prestiż tego samochodu.
Nowy Defender jest już dostępny na wybranych rynkach Europy. Można go już kupić w Wielkiej Brytanii i Australii. Ceny, jak zwykle w takich przypadkach, delikatnie wzrostły.