w

Toyota Century SUV na niezależnej grafice. Tak może wyglądać

Toyota Century SUV
Toyota Century SUV na niezależnej grafice. Tak może wyglądać

Japońska marka poruszyła rynek swoją odważną zapowiedzią. Kultowy, klasyczny model doczeka się nowej wersji nadwoziowej.

Oczywistym jest, że konserwatywni fani będą kręcić nosem, ale oni nie są w tym przypadku kluczowym argumentem. Chodzi o nową niszę, którą Toyota Century SUV ma szansę zdobyć, dzięki odpowiedniej nazwie i swojej awangardzie.

I tu należy sięgnąć do historii, by lepiej zrozumieć z czym mamy do czynienia. Produkcja legendarnej limuzyny rozpoczęła się w 1967 roku i trwa do dziś. I choć możemy mówić o dwóch generacjach, trudno nie dostrzec podobieństw. To japoński odpowiednik Gelendy, jeżeli chodzi o podejście do projektowania. Słynna Klasa G była jednak znacznie dynamiczniej rozwijana, co jasno pokazuje, że Century to rzeczywiście „skansen premium”.

Toyota Century SUV – jaka będzie?

Oficjalna prezentacja tego modelu ma nastąpić w najbliższych miesiącach. Zanim jednak do niej dojdzie, warto rzucić okiem na dołączone grafiki. Odpowiada za nie niezależny projektant, któremu zdarzało się już „trafiać”.

Wykorzystał on elementy znane sedana i zaadoptował je do sylwetki SUV-a. Efekt? Całkiem niezły, choć nieco mniej retro, ze względu na większa liczbę przetłoczeń i nowoczesnych akcentów. Grill, maska i elementy oświetlenia sięgają jednak do tradycji.

>Toyota Century 2018 oficjalnie

 

 

Jeżeli chodzi o sylwetkę, to łatwo ją skojarzyć z brytyjskim, luksusowym SUV-em. Chodzi oczywiście o Rolls-Royce’a Cullinana, który cieszy się naprawdę dużym wzięciem. Ma monumentalny design przyciągający klientów.

Toyota Century SUV
Century SUV powinna stylistycznie nawiązywać do kultowej limuzyny

Wydaje się, że Toyota Century SUV też będzie propozycją dla bardzo zamożnych ekscentryków. Nie spodziewamy się aż takiej ceny, jak u Rollsa, ale z pewnością tanio nie będzie – bo i być nie może.

Przydałoby się jednak, by design retro skrywał nowoczesną konstrukcję i takie też technologie. Choćby dla komfortu i bezpieczeństwa. Sama stylistyka może okazać się za małym argumentem, by przekonać klientów do wydania większych pieniędzy na taki twór.

Pod znakiem zapytania stoi także silnik. Duże prawdopodobieństwo, że będzie to hybryda, a nie jak w limuzynie – pięciolitrowe V12 o mocy 280 koni mechanicznych. Konserwatywni nabywcy woleliby jednak klasykę.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ferrari F50 replika

Ferrari F50 dla ubogich, czyli replika na bazie Pontiaca Fiero

BMW M2 Alpha-N Performance

BMW M2 Alpha-N Performance. Nisko, szeroko, zielono