Rynek motoryzacyjny w Polsce staje się coraz silniejszy, co potwierdzają dane dotyczące sprzedaży. Wiele wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej.
Aż trudno uwierzyć, że postępująca inflacja i wzrastające ceny nie studzą optymizmu kierowców nad Wisłą. Ku zaskoczeniu licznych specjalistów, w samym styczniu zarejestrowano o 22,1 procenta więcej pojazdów, niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Z tych samych badań wynika, jakie jest ulubione auto Polaków.
Zacznijmy jednak od omówienia lokalnego rynku. Skąd ten dobry wynik? Można to przypisać przywróceniu stabilności produkcyjnej. Jak powszechnie wiadomo, w ostatnich czasach były wyraźne kłopoty z dostępnością. To jednak nie zmienia faktu, że podane liczby są naprawdę budujące. W pierwszym miesiącu 2024 roku zarejestrowano 42 794 egzemplarze nowych aut osobowych.
Instytut SAMAR ujawnił listę, która przedstawia również wyniki indywidualne konkretnych modeli. Okazuje się, że ten najpopularniejszy w samym styczniu został zarejestrowany 3072 razy. Drugi rezultat w rankingu jest niemal o połowę mniejszy – a to o czymś świadczy.
Teoretycznie, wszyscy powinni wiedzieć, który samochód cieszy się takim wzięciem, bo widać to na ulicach. Przez lata była to Skoda Octavia, ale w ostatnich sezonach doszło do detronizacji. Aktualnie najczęściej wybieranym pojazdem osobowym jest Toyota Corolla.
Ulubione auto Polaków pochodzi z Japonii
Tak, popularny kompakt japońskiej marki nie ma dziś sobie równych w kategorii popytu. Wybierają go zarówno klienci indywidualni, jak i flotowi. Dlaczego akurat ten model budzi tak duże zainteresowanie? Powodów może być kilka.
Jednym z najistotniejszych jest optymalna gama nadwoziowa, w której znajdują się hatchback, sedan i kombi. Istnieje także godna oferta wyposażeniowa. Poza tym, polski oddział Toyoty oferuje naprawdę szerokie możliwości finansowania i raczej nie ma kłopotów z podażą. Dobry wizerunek też może odgrywać ważną rolę.
Ulubione auto Polaków nie urzeka stylistyką, ale trudno nazywać go nieatrakcyjnym. Nowa generacja Corolli prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Widać, że stylistom w końcu zaczęło zależeć na designie. Można przypuszczać, że ta sylwetka nie zestarzeje się za szybko.
Która wersja nadwoziowa prezentuje się najkorzystniej? Pewnie ta najkrótsza, choć to kwestia gustu. Najlepiej sprzedaje się odmiana czterodrzwiowa, co nie jest przypadkiem. Mimo najmniejszych walorów praktycznych, budzi pożądanie ze względu na cenę – o której nieco później.
Proste wnętrze
W kabinie tego modelu trudno doszukiwać się jakości premium, ale poziom wykonania wydaje się wystarczający. Widać jednak pewne oszczędności, o czym świadczą naprawdę cienkie panele drzwiowe, które wykończono przeciętnym tworzywem. Wyciszenie też jest słabe.
>Klasyczna Toyota Land Cruiser wróciła! Kosztuje mniej, niż C-HR
Kokpit jest ergonomiczny i przejrzysty zarazem. Zegary w lepszych wersjach są cyfrowe, ale trudno je nazywać nowoczesnymi. Najważniejsze jednak, że są czytelne. Przed nimi zamontowano kierownice z fizycznymi przyciskami na ramionach.
Konsola centralna dysponuje ekranem multimedialnym, który wystaje poza obrys podszybia. To niezły instrument, który nie skrywa żadnych tajemnic. Zapewnia oczywiście łączność ze smartfonami (Android Auto i Apple CarPlay).
Co ważne, projektanci zastosowali również niezależny panel klimatyzacji. Coraz większa liczba producentów lekceważy ten element, czego efektem jest gorsza ergonomia i trudniejsza obsługa. Dobrze, że w Toyocie nie pozwolili sobie na taką oszczędność.
Podczas wsiadania do przodu można uderzyć kolanem o wysunięty kokpit, co zdarza się przede wszystkim wysokim użytkownikom. Pozycja za kierownicą nie budzi zastrzeżeń – bez względu na wzrost.
Jeżeli jednak ktoś liczy na dobre fotele, to dostanie je tylko w topowych wersjach. W pozostałych zastosowano raczej przeciętne siedzenia – zarówno pod względem wyprofilowania, jak i stylistyki. Wydają się zbliżone swym poziomem do tych, które były dostępne w poprzedniku.
Drugi rząd plasuje się w klasowej średniej. Wystarczy tu przestrzeni dla dwóch osób średniego wzrostu, choć przestrzeni na głowy trochę brakuje. Kąt pochylenia oparcia jest niezły, a długość siedziska – optymalna.
Pojemność bagażnika jest uzależniona od wersji. W przypadku hatchbacka wynosi od 313 do 361 litrów, co należy uznać za przeciętny rezultat. W sedanie oferuje natomiast 471 litrów, czyli już przyzwoicie.
Najlepiej wypada oczywiście kombi, które oddaje do dyspozycji od 581 do 596 litrów wolnej przestrzeni. Największa wersja nadwoziowa umożliwia także przewiezienie długich przedmiotów (na przykład lodówki). Ulubione auto Polaków jest więc praktyczne.
Diesel nie występuje
Ulubione auto Polaków nie występuje z jednostkami wysokoprężnymi, co wydaje się pewnym zaskoczeniem w kontekście wyników sprzedaży. Są za to klasyczne hybrydy (HEV), które stanowią niezłą alternatywę.
Zacznijmy jednak od jednostki konwencjonalnej o pojemności 1,5 litra. To konstrukcja, która występuje tylko i wyłącznie w sedanie. Oferuje 125 koni mechanicznych i 153 niutonometry. Może współpracować z sześciobiegową przekładnią manualną lub bezstopniowym automatem. Osiąga setkę w 12,1 sekundy i zużywa średnio 6,3 litra w cyklu mieszanym.
Wyżej pozycjonowana jest oczywiście hybryda oparta na wolnossącym silniku o pojemności 1,8 litra. To dobrze znany układ ze starego Priusa. Generuje 140 koni mechanicznych i seryjnie występuje ze skrzynią e-CVT. Taka konfiguracja zapewnia setkę w około 9,5 sekundy i spalanie na poziomie niecałych 5 litrów.
Topowy układ napędowy to także hybryda samoładująca. Występuje tylko w hatchbacku i kombi. Jego fundamentem jest dwulitrowy silnik współpracujący z jednostką elektryczną. Potencjał systemowy to 196 koni mechanicznych. Podobnie jak w słabszej wersji, jest tu bezstopniowy automat i napęd na przednią oś. Setkę można zobaczyć po upływie 7,5 sekundy. Spalanie? W okolicach 5-6 litrów.
Ile kosztuje ulubione auto Polaków?
Toyota Corolla Sedan staruje od 106 900 złotych. Mówimy o roczniku 2024. To też oznacza, że jest tańsza niż podstawowy Volkswagen Polo. Oczywistym jest, że nie urzeka jakością lub poziomem wyposażenia, ale dla wielu użytkowników stanowi optymalny wybór. Dopłata do bogatszej wersji wyposażeniowej to aktualnie 5000 złotych. Za hybrydę trzeba zapłacić natomiast 120 400 złotych.
Hatchback jest wyraźnie droższy. W bazowej konfiguracji kosztuje 126 900 złotych, ale standardowo występuje z drugim poziomem wyposażenia i 140-konnym układem hybrydowym. Różnica w cenie w porównywalnych wersjach wynosi więc kilka tysięcy złotych. Warto dodać, że topowy wariant silnikowy zaczyna się od 136 900 złotych.
Najwięcej trzeba zapłacić za kombi. Podobnie jak w hatchbacku, ofertę otwiera 140-konna hybryda z drugim poziomem wyposażenia. Cena? Dokładnie 130 900 złotych. Flagowa wersja kosztuje dokładnie 10 000 złotych więcej.
Ulubione auto Polaków stanowi pragmatyczny wybór. To solidny, prosty samochód z wystarczająco przestronnym wnętrzem i takim też wyposażeniem. Pozwala także sporo zaoszczędzić, dzięki ekonomicznym układom napędowym. Nie jest dedykowany zwolennikom szybkiej jazdy, bo skrzynia CVT nie ujmuje kulturą przy takim stylu prowadzenia.
a kto o zdrowych zmysłach kupował japońskiego diesel ten teraz sprzedaje go 30%taniej od benzynowego
lepiej kupić Ferrari 296 GTB to też hybryda
fajna reklama.
80 procent tych aut to taxi dlatego tak duża sprzedaż i liczba zatrudnionych aut
Ile w tej liczby samochodów zostało zarejestrowanych na firmę a ile na osobę prywatną
Ile Toyota,, wpakowała”w reklamę tym artykułem!?…. (dziennikarzyna oddał miejsce, wziął kasę!, może i taniej kupił azjate, a…. Klient zapłaci w przyszłości (!?)… .
Głupich nie sieją. Toyoto przeliczysz się,bo polsku dziennikarzyna, to hieną!.
przecież te auta są nudne, zero wyglądu. auta dla starych dziadów i nudziarzy. zresztą jak prawie wszystkie Toyoty
zero wyglądu.
Super sprzęt. na S8 prawym pasem a najlepiej środkiem 90 na godzinę żeby na prądziku jak najdalej jechać. A jak zaczynamy jechać zgodnie z ograniczeniami na autostradzie pali 10l. Samochód na taksówkę i dla dz**da do turlania do biedronki.