Barcelona nie okazała się przesadnie szczęśliwa dla Orlen Team AO by TF, w którym prym wiedzie najlepszy polski kierowca w historii sportu motorowego.
Czterogodzinne zmagania w Hiszpanii nie pozwolił na zdobycie podium, choć to było w zasięgu, mimo że kwalifikacje pozwoliły uzyskać dopiero dziesiątą pozycję startową. Niemniej jednak zespół Roberta Kubicy miał dobrą strategię, która miała zaowocować właśnie w niedzielne popołudnie.
Było jednak inaczej, choć początek zapowiadał emocjonującą walkę o najwyższe cele. Wyścig rozpoczął Robert, który błyskawicznie zyskał dwie pozycje. Później jednak doszło do kontaktu z inną maszyną w wyniku pierwszego incydentu wyścigowego, który poskutkował uszkodzeniem splittera.
>Honda wraca do F1, choć nie odeszła. O co tu chodzi?
Na tym jednak pech się nie skończył. Zamieszanie wokół żółtej flagi sprowokowało kolejną kolizję. Tym razem już bardziej poważną, w wyniku której trzeba było zjechać na dłuższy pit-stop, który trwał około 1,5 minuty.
Zespół Roberta Kubicy walczył do końca
Na tym etapie było już wiadomo, że podium się oddala, ale wszystko wskazywało na to, że uda się nadrobić znaczną część strat w wyniku kolejnej „neutralizacji”. Zespół Roberta Kubicy popełnił jednak błąd, bo niepotrzebnie ściągnął kierowcę na kolejny pit stop.
Gdyby nie to, ORLEN Team AO by TF wróciłby do gry, ale ostatecznie nie miał już szans na dogonienie czołówki. Polski kierowca nie ukrywał niezadowolenia, bo wiedział, że w tych okolicznościach można było zrobić pewne rzeczy lepiej.
W wywiadzie dla Cezarego Gutowskiego powiedział: „Nie wiem dlaczego my zjechaliśmy po raz drugi. Są pewne zasady w motorsporcie, które są od kiedy ja się ścigam i jest wiadomo, że jak liderzy zbliżają się do prostej startowej, to zawsze na końcu pit-lane będzie czerwone światło”.
Można więc założyć, że zabrakło chłodnej głowy i odpowiedniej decyzji, co zaważyło na wyniku. Niestety, mimo solidnej i szybkiej jazdy, udało się dojechać na dziewiątej pozycji w klasyfikacji generalnej oraz siódmej w klasie LMP2. Pozostaje wierzyć, że uda się uniknąć podobnych błędów w kolejnych wyścigach ELMS.