Kultowa terenówka niemieckiej marki jest dziś nie tyle skutecznym off-roaderem, co podkreśleniem statusu społecznego i spełnieniem motoryzacyjnych marzeń licznych fanów samochodów.
Przekładając to na ekonomię, jest kosmicznie droga i tylko najbogatsi klienci mogą sobie na nią pozwolić. Niektórzy mniej zamożni kierowcy też chcą jednak mieć możliwość zakupu prawdziwego auta terenowego, które może, choćby minimalnie, nawiązywać do legendy ze Stuttgartu. I niewykluczone, że ta tania terenówka może spełnić ich oczekiwania.
To oczywiste, że nie ma mowy o jakimkolwiek pokrewieństwie. Patrząc na to auto, można jednak zobaczyć w nim którąś z pierwszych, bardziej surowych generacji Gelendy. Warto zatem przyjrzeć się całej konstrukcji.
Oto Force Gurkha, czyli indyjska propozycja w nowym, pięciodrzwiowym wydaniu. Pod względem stylistycznym jest mieszanką wspomnianego Mercedesa, starego Defendera i Suzuki Jimny. Każdy z tych samochodów jest inny, ale łączy je pudełkowate nadwozie i proste rozwiązania stylistyczne.
Ciekawostką jest seryjny snorkel, którego wylot znajduje sięw prawym błotniku. Natomiast wokół auta biegną plastikowe i metalowe osłony, które chronią dolne partie karoserii oraz podwozie. Uwagę zwracają także stosunkowo krótkie zwisy. Gwoli ścisłości, tania terenówka z Indii ma dokładnie 4390 milimetrów długości przy rozstawie osi wynoszącym 2825 milimetrów.
Przewaga nad G-Klasą
Fakt, brzmi to kontrowersyjnie, ale Force Gurkha zapewnia nieco większe walory praktyczne od ekskluzywnej Gelendy. Wszystko za sprawą dodatkowego, trzeciego rzędu, który dysponuje dwoma dodatkowymi fotelami.
Na samym końcu nie ma mowy o komfortowych warunkach, ale i tak lepiej mieć dwa bonusowe miejsca, niż jeździć „na dwa razy”. Gdy te nie są potrzebne, można je wyjąć. Niestety, nie chowają się w podłodze bagażnika, co w pewnym stopniu ogranicza wygodę użytkowania.
Kokpit jest mieszanką nowoczesności ze skrajną prostotą. W banalny projekt oparty na budżetowych materiałach wkomponowano w miarę współczesne instrumenty pokładowe. Mamy tu na przykład częściowo cyfrowe wskaźniki.
Na konsoli centralnej znalazł się ekran multimedialny, który wydaje się urządzeniem dostarczonym przez jakiegoś zewnętrznego producenta. Pod nim jest kilka przycisków i fizyczny panel klimatyzacji oparty na trzech pokrętłach. Ten ostatni wygląda staro, ale zapewnia dobry poziom ergonomii, czego nie można powiedzieć o jego wielu współczesnych odpowiednikach.
Tania terenówka z dieslem
Jednostka wysokoprężna jest wręcz stworzona do takich samochodów. Force Gurkha skrywa pod maską czterocylindrowy silnik o pojemności 2,6 litra. Kierowca ma do dyspozycji zaledwie 138 koni mechanicznych i 320 niutonometrów.
Trudno mówić o dużej mocy, ale w takich autach liczy się przede wszystkim moment obrotowy. Poza tym, niewyżyłowana konstrukcja ma szanse dłużej przetrwać w trudnych warunkach. Niezawodność wciąż jest w cenie.
>Jeep Avenger 4×4 wkrótce trafi na rynek. Skrywa układ hybrydowy
Za przenoszenie mocy na tylną lub obie osie odpowiada pięciobiegowa skrzynia mechaniczna. Wydaje się, że to może być najsłabszy element całości, choć konserwatywni fani off-roadu i tak preferują manual.
Cena? Auto kosztuje na lokalnym rynku około 20 tysięcy dolarów, czyli mniej więcej 80 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę gabaryty i układ napędowy, jest to bardzo ciekawa oferta. Jakakolwiek terenówka renomowanego producenta kosztuje kilkukrotnie więcej.