Parkowanie w miejscach publicznych ma jedną kluczową zaletę i kilka bardzo istotnych wad. Czasem jednak nie ma innych możliwości.
Największym plusem pozostawienia auta w takim miejscu jest oszczędność pieniędzy. Za większość przestrzeni nie trzeba płacić (chyba że w centrum miasta). Lista poważnych minusów jest jednak dłuższa…
Samochód może zostać uszkodzony bez możliwości wskazania sprawcy. Równie realna jest kradzież – zarówno całego pojazdu, jak i jego poszczególnych elementów. Łupem padają modele wielu marek. Porsche nie jest tu wyjątkiem.
Panamera bez kół
Właściciel tej Panamery nie krył frustracji, gdy zobaczył swoje auto bez kół. Złodzieje byli o tyle wredni, że nie pozostawili auta na jakichkolwiek podkładkach – całość opierała się na tarczach. Jak sugerują porozrzucane nakrętki, ktoś mógł ich spłoszyć. Mężczyzna musiał improwizować – skorzystał z europalet, by auto nie „spoczywało” bezpośrednio na asfalcie.
>Zimowa kradzież paliwa w wersji “light” – ciekawa metoda, by oszukać klienta stacji (Video)<
Posiadacz drogiego Porsche stracił pieniądze, czas i nerwy. Każdy, kto doświadczył takiej kradzieży, doskonale wie, że to niezwykle przykre i emocjonalne zdarzenie, tym bardziej w przypadku luksusowego samochodu. Warto dodać, że historia miała miejsce w Sztokholmie, który uchodzi za bardzo bezpieczne miasto.
Wytropienie sprawców może okazać się trudne albo wręcz niemożliwe. Z pewnością auto zostało objęte ubezpieczeniem, jednakże ukaranie złodziei jest jak najbardziej pożądane. Pozostaje mieć nadzieję, że funkcjonariusze trafią na ich trop.
Flagowy model Porsche
Topowy model niemieckiego producenta nie należy do tanich samochodów. Za podstawową konfigurację Panamery trzeba zapłacić 428 000 złotych. Wtedy pod maską znajdziemy 330-konny silnik zapewniający osiąganie setki w 5,6 sekundy i rozwijanie 270 km/h.
Z drugiej strony oferty znajduje się Porsche Panamera Turbo S E-Hybrid Sport Turismo posiadające 700-konny układ napędowy. Osiągi? Zaledwie 3,2 sekundy do 100 km/h i prędkość maksymalna na poziomie 315 km/h. Cena? 939 000 złotych. Bez opcji dodatkowych, rzecz jasna.
Na biednego nie trafiło. No cóż, to pewnie śniadolicy Robin Hood.