Wszyscy obawiali się o przyszłość amerykańskiej marki pod skrzydłami koncernu Stellantis. Tymczasem nie taki diabeł straszny, jak go malowali.
Po serii nieoficjalnych zdjęć i pogłosek, nadszedł czas na oficjalne zaprezentowanie nowej generacji kultowego modelu. Dodge Charger 2025 w końcu doczekał się debiutu – póki co w sieci. Wkrótce jednak odbędą się lokalne prezentacje, które pozwolą w sposób bezpośredni poznać ten samochód.
Zacznijmy od stylistyki. I tu od razu należy zaznaczyć, że ten model będzie dostępny w dwóch wariantach nadwoziowych: dwu- i czterodrzwiowym, co oznacza obecność wersji coupe i sedan. Dzięki temu spełni oczekiwania większej liczby potencjalnych nabywców.
Pas przedni jest sięgnięciem do klasyki. Elementy oświetlenia wkomponowano w strefę atrapy chłodnicy. Otaczają je masywne kształty, jak przystało na muscle cara. Wrażenie robi także ogromna maska z charakterystycznymi przetłoczeniami.
Wydaje się, że tylna część karoserii w obu wersjach nadwoziowych nie wszystkim przypadnie do gustu. Ten „kaczy kuper” jest jednak kolejnym odniesieniem do wcześniej stosowanych motywów. Niewykluczone, że na żywo będzie wyglądał lepiej. Profil jest oczywiście uzależniony od długości pojazdu i liczby drzwi. Wbrew pozorom, coupe nie prezentuje się dużo zgrabniej.
Dodge Charger 2025 – wnętrze
W kabinie też doszło do sporych zmian, czego najlepszym dowodem jets kokpit. Zagościły tu cyfrowe zegary osadzone na dużym wyświetlaczu. Podejrzewamy, że oferują różne motywy i można je personalizować. Przed nimi zamontowano kierownicę z fizycznymi przyciskami, które są dużo lepsze od tych dotykowych.
Centralne miejsce zajmuje natomiast ekran multimedialny. Z tym instrumentem zintegrowano wszelkie funkcje użytkowe – w tym klimatyzację czy ustawienia systemów wsparcia. Z kolei na tunelu środkowym znalazły się gniazda ładowania, cięgno automatu, uchwyty na butelki i podłokietnik ze schowkiem.
Na tym etapie trudno mówić o jakości materiałów. Podejrzewamy, że będą one lepsze, niż w aktualnie oferowanej generacji, ale raczej nie należy spodziewać się rewolucji. Za to może pojawić się więcej konfiguracji kolorystycznych.
Przestrzeń uzależniona jest od wersji nadwoziowej. Jeśli chodzi o drugi rząd, to w coupe na pewno nie będzie luksusów – dotyczy to zarówno miejsca na nogi, jak i dostania się na siedzenia. No cóż, coś za coś.
Elektryczne i spalinowe
Zacznijmy od wersji Daytona, czyli tej elektrycznej. Do wyboru będą dwa warianty. Pierwszy z nich ma 496 koni mechanicznych. Drugi natomiast generuje aż 670 koni mechanicznych. Co ciekawe, oba oferują napęd na obie osie.
Fani driftu i palenia gumy nie będą jednak mieli powodów do narzekania, ponieważ inżynierowie zastosowali tryb RWD odłączający przednie koła. To zwiastuje konieczność posiadania zarówno umiejętności, jak i pokory.
Flagowy „elektryk” ma osiągać setkę w 3,3 sekundy, czyli naprawdę szybko. Istotną rolę będzie odgrywał akumulator trakcyjny o pojemności 100,5 kWh. Według producenta, Dodge Charger 2025 w wersji na prąd potrafi pokonać około 500 kilometrów. Sporo. Ładowanie może odbywać się z mocą 350 kW, co uzupełnia energię od 20 do 80 procent w mniej więcej 27 minut.
>Ten potwór osiąga 100 km/h w 1,7 sekundy. Oto Dodge Challenger SRT Demon 170
Purystów ucieszy na pewno debiut spalinowych odmian, które trafią na rynek w 2025 roku. To niestety nie oznacza silnika V8. Zamiast niego zostanie zastosowana sześciocylindrowa jednostka, która również będzie oferowana w dwóch konfiguracjach: słabszej o mocy 420 koni mechanicznych i mocniejszej generującej 550 koni mechanicznych. Podobnie jak w przypadku wersji zero-emisyjnych, producent zastosował napęd na obie osie z możliwością odłączenia przodu.
Nowy Dodge Charger będzie oferowany z licznymi pakietami wzmacniającymi, które obejmą zarówno warianty elektryczne, jak i spalinowe. Klienci będą mieli więc duży wybór, co z pewnością przełoży się na większe zainteresowanie.