w

Chińskie auta i tak są drogie w Europie. To nie podatki, tylko polityka koncernów

BYD
Chińskie auta i tak są drogie w Europie. To nie podatki, tylko polityka koncernów

Koncerny motoryzacyjne z Kraju Środka mają coraz większe udziały na innych kontynentach. Wszystko za sprawą powiększającej się gamy produktowej.

Nic więc dziwnego, że chińskie auta stają się popularne. Jeżeli dorzucimy do tego dobrą cenę, to powstaje przepis na sukces – bez względu na lokalizację. Pytanie tylko, czy owa cena rzeczywiście jest taka atrakcyjna?

Produkcja samochodu w Chinach, czyli „fabryce świata” jest znacznie tańsza, niż w Europie czy Ameryce. To zasługi gorzej opłacanych pracowników, mniej rygorystycznych standardów, niższych podatków oraz lepszego dostępu do niezbędnych surowców.

Krótko mówiąc, ta cena nie bierze się znikąd. Mimo tego, eksperci rynkowi twierdzą, że oferty dotyczące pojazdów z Chin mogłyby być jeszcze bardziej korzystne dla zachodnich klientów. I nie potrzeba do tego obniżki podatków czy jakichś promocji.

Chińskie auta mogą być tańsze

Tamtejsze koncerny dopiero zadomawiają się w Europie, ale już dostrzegają ogromny potencjał ekonomiczny tego miejsca. Jednocześnie prowadzą bardzo trudną batalię na rodzimym rynku, co nierzadko oznacza gwałtowne obniżki.

To też sprawia, że chińskie auta sprzedawane lokalnie mogą tracić marże. Zysk jest zatem mizerny albo wręcz żaden. I to prowadzi do strategii bilansowania, której nieświadomymi poszkodowanymi są właśnie Europejczycy.

>Nowy pick-up BYD czeka na debiut. Może być elektryczny lub hybrydowy

Nie dostrzegamy, że Chińczycy odbijają sobie w Europie straty z rodzimego rynku. Dlaczego? Bo nawet po podwyżkach ich pojazdy i tak są znacznie tańsze, niż te renomowanych lub popularnych producentów z Francji, Niemiec czy Włoch. To pokazuje, jak kolosalna jest różnica w kosztach produkcji.

Chińskie auta w Europie
BYD Atto3

I tu można powołać się na raport Reutersa, który postanowił przeanalizować ceny samochodów koncernu BYD – jednego z kluczowych graczy na rynku globalnym. Przejdźmy więc do konkretów. Różnice dotyczące modelu Atto 3 wynosiły od 81 do nawet 174 procent na korzyść rynku chińskiego, rzecz jasna.

Z kolei Dolphin jest „u siebie” tańszy od 39 do 178 procent. W Niemczech kosztuje 37 439 dolarów, a w Chinach – równowartość 16 524 dolarów. Natomiast Seal jest na zewnętrznych rynkach droższy od 30 do 136 procent. To pokazuje przepaść, której nie uzasadniają ani podatki, ani koszty dystrybucji.

Mimo tego, chińskie auta wciąż są tańsze od tych lokalnie produkowanych. To pozwala przypuszczać, że nałożenie cła i innych danin na tamtejsze firmy nie musi doprowadzić do wzrostu cen czy zmniejszenia zainteresowania klientów. Chińczycy zejdą z marży i utrzymają odpowiedni poziom, by wciąż kusić klientów. Krótko mówiąc, europejska konkurencja ma powody do obaw.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Toto Wolff

Wolff chce Verstappena. Czy jednak Verstappen chce do Mercedesa?

Tesla Model 3

Zwolniony pracownik Tesli opowiedział swoją historię. W korporacji nie ma litości