Skoro miejski hatchback przerodził się w crossovera, francuska marka musiała nieco zmienić koncepcję swojego małego SUV-a, by nie dochodziło do wewnętrznej rywalizacji.
Efekty tego poznamy już niebawem, ponieważ nowy Citroen C3 Aircross zadebiutuje 18 kwietnia, czyli w najbliższy czwartek. Oficjalnej zapowiedzi towarzyszy materiał video, który ujawnia niektóre detale stylistyczne i sylwetkę samochodu.
Już wiemy, że front został stworzony zgodnie z nowym językiem stylistycznym, co oznacz trzyczęściowe światła tworzące kształt bumerangu. Uwagę zwracają też logo na czarnym tle oraz masywny zderzak.
Tylne lampy przedstawiają dokładnie taki sam motyw. Łączy je ciemna listwa o ciekawej fakturze. Zapowiedź graficzna ujawnia także dwukolorową konfigurację, co oznacza, że w ofercie znajdują się różne kombinacje stylistyczne.
Nowy Citroen C3 Aircross przed premierą
Producent jeszcze nie pochwalił się wymiarami, ale wiele wskazuje na to, że nowy Citroen C3 Aircross będzie miał 4320 milimetry długości, co oznacza, że urósł o około 15 centymetrów w porównaniu do aktualnie oferowanej generacji.
Samochód wykorzystuje platformę Smart Car, która jest zaktualizowaną konstrukcją CMP. To też oznacza kompatybilność z różnymi układami napędowymi – konwencjonalnymi, hybrydowymi i elektrycznymi.
Patrząc na portfolio Stellantis, nietrudno dojść do wniosku, że ten model będzie bliskim krewnym ostatnio ujawnionego Opla Frontery, który wkrótce trafi na rynek. Co ciekawe, mimo miejskich gabarytów, we wnętrzu znajdą się trzy rzędy siedzeń w układzie 2+3+2. Podejrzewamy, że dwa ostatnie siedzenia będą chowane w podłodze bagażnika. Praktyczny charakter i przestronniejsze wnętrze powinno zapobiec zbędnej rywalizacji ze zwykłym C3.
Układy napędowe raczej nikogo nie zaskoczą. Wersja elektryczna, która może pojawić się równocześnie będzie generowała około 150 koni mechanicznych. Biorąc pod uwagę specyfikę polskiego rynku, nie zyska ogromnej popularności.
>Spalinowy Citroen Berlingo 2024 jest już w polskiej ofercie. Gamę tworzy głównie diesel
Znacznie łaskawszy los może spotkać miękką hybrydę z doładowanym silnikiem o pojemności 1,2 litra. To udoskonalony benzyniak, która nie ma żadnych problemów z rozrządem – wbrew obiegowym opiniom.
Zintegrowano go z sześciobiegowym, dwusprzęgłowym automatem i napędem na przód. Potencjał systemowy to 136 koni mechanicznych. Dodatkowy zastrzyk mocy pochodzi z instalacji 48-woltowej, która wspiera jednostkę spalinowa.