Autostrady, mimo znaczących prędkości, są bez wątpienia najbezpieczniejszymi odcinkami infrastruktury drogowej. To jednak nie oznacza, że są wolne od niepożądanych zdarzeń.
Jakość takich arterii jest zazwyczaj na wysokim poziomie, dlatego nie tu należy szukać przyczyny problemów. Jak zwykle w takich przypadkach winni są sami uczestnicy ruchu, czego przykładem może być mały karambol na A4.
Do zdarzenia doszło 10 kwietnia (czyli dziś) na odcinku Kraków-Rzeszów tuż przy zjeździe na drogę wojewódzką numer 964. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że żaden człowiek nie doznał poważnych uszczerbków na zdrowiu, które mogłyby zagrażać jego życiu. Ale po kolei…
Mały karambol A4 – jak do tego doszło?
Perspektywa nagrywającego, który był świadkiem zdarzenia nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale powodów należy szukać tam, gdzie zwykle. Nie ma wątpliwości, że musiało dojść do nagłego hamowania, co na pewno było spowodowane zagapieniem.
Do tego trzeba dołożyć brak zachowania właściwego odstępu. To jedna z największych bolączek na polskich drogach. Kierowcy jeżdżą sobie „na zderzakach”, nie zdając sobie sprawy, że przy 140 km/h ich reakcja będzie po prostu za wolna i nie pomoże nawet auto z najlepszym układem hamulcowym.
>Karambol na węgierskiej autostradzie. Chaos z udziałem 42 aut (wideo)
Ten problem jest oczywiście bardziej złożony. Z pewnością byłoby mniej jazdy na zderzaku, gdyby nie dwa czynniki. Pierwszy z nich to okupowanie lewego pasa. Niektórzy po prostu trzymają się go tak mocno, jakby na prawym była lawa. Nierzadko jadą poniżej ograniczenia.
Do tego dochodzą prawdziwe zawalidrogi, czyli pojazdy ciężarowe, których kierowcy podejmują się zbędnego manewru wyprzedania, który zupełnie nic nie da względem możliwego, dozwolonego czasu przejazdu. To wszystko wpływa na niecierpliwość innych, co oczywiście nie jest żadnym rozgrzeszeniem. Głupota nie usprawiedliwia głupoty.
Drugi czynnik to mentalność polskich kierowców. Co z tego, że zachowam właściwy odstęp, skoro przede mnie wjedzie ktoś, kto uzna, że ma dużo miejsca? No właśnie. Krótko mówiąc, trzeba zachować rozsądek i wyobraźnię, by dać sobie czas na reakcję w takich sytuacjach.