Elektryczny SUV? Nie tym razem. Włoski producent ponownie pokazał, że trendy nie zawsze są kluczowe w tworzeniu samochodów. Tego modelu nikt nie potrzebował, a jednak powstał. I właśnie w tym tkwi piękno motoryzacji.
Lamborghini Huracan Sterrato jest uterenowioną wersją bestsellera marki. Po serii zapowiedzi podgrzewających atmosferę, przyszedł czas na oficjalne przedstawienie tego tworu. Miejscem premiery było Miami.
Nawet na zdjęciach widać, że odmiana Sterrato jest wyraźnie wyższa od pozostałych – różnica sięga 4 centymetrów. Jak można wywnioskować, skok zawieszenia jest to większy. Oprócz tego, auto zostało delikatnie poszerzone.
Sercem Lamborghini Huracan Sterrato jest silnik 5.2 V10, który generuje 602 konie mechaniczne i 560 niutonometrów. Przenoszeniem mocy na obie osie zajmuje się siedmiobiegowa skrzynia dwusprzęgłowa.
>Porsche 911 Dakar 2023. Najwolniejsze z całej oferty, ale dla wielu najfajniejsze!
Osiągi są naprawdę świetne. Sprint do setki trwa 3,4 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi dokładnie 260 km/h. To mniej, niż te sportowe wersje, ale wciąż bardzo dużo, biorąc pod uwagę znacznie większe zdolności poza asfaltem.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wariant dysponuje nowymi konfiguracjami trybów Strada i Sport. Ma także tryb Rally, który przydaje się na nawierzchniach o ograniczonej przyczepności. Ponadto, Sterrato posiada hamulce z sześciotłoczkowymi zaciskami z przodu i czterotłoczkowymi z tyłu. Skrywają je 19-calowe felgi o dedykowanym wzorze.
Lamborghini planuje ograniczyć produkcję tej wariacji do 1499 egzemplarzy. Niby niewiele, ale przy ograniczonej podaży zawsze można windować cenę. Ta jeszcze nie została ujawniona.