Ten proceder utrzymywał się przez wiele miesięcy. Jest wyjątkowo wyraźnym dowodem na to, jak daleko posunęła się inwigilacja klientów.
Zaawansowana technologia zwiększa komfort i przyspiesza rozwój, ale ma też swoje wady. Przeciętny użytkownik może nawet nie zdawać sobie sprawy, że jego zachowania i zainteresowania są dokładnie obserwowane przez odpowiednio skonfigurowane aplikacje. Tak też jest w branży motoryzacyjnej. W końcu jednak ktoś stwierdził, że to bezprawne. Przekonało się o tym General Motors, które ogłosiło koniec ze sprzedawaniem danych kierowców.
O tej sprawie pisaliśmy kilkakrotnie. Współczesne samochody różnych marek są wyposażane w różne dobrodziejstwa uprzyjemniające użytkowanie. Problem w tym, że wśród nich są systemy pobierające informacje na temat jazdy użytkownika.
Teoretycznie, nie chodzi o konkretne personalia, ale zbiór takich informacji jest jak wynik badań, które podczas przeprowadzania na własną rękę mogłyby okazać się znacznie mniej precyzyjne, a przy tym czasochłonne.
Koniec ze sprzedawaniem danych przez General Motors
Amerykański koncern uznał, że może to być sposób na biznes. Wbrew pozorom, istnieje mnóstwo firm, które są w stanie zapłacić mnóstwo pieniędzy za przekazanie takich informacji. Wśród nich są brokerzy i firmy ubezpieczeniowe.
Na podstawie raportów gromadzących dane z jazdy kierowców kupujących wybrane auta General Motors, można było precyzyjniej ustalać stawki polis ubezpieczeniowych, co zazwyczaj wiązało się ze wzrostem cen.
Amerykański potentat twierdził, że nic nie działo się bez zgody użytkowników. Fakty są jednak takie, że mało który nabywca pojazdu czyta instrukcje wszystkich aplikacji i rozwiązań zastosowanych w samochodzie. To przecież oczywiste, że większość klika „zgadzam się” lub „OK”, by móc skorzystać z danej opcji wyposażenia.
>Wielki Brat w Twoim aucie? To nie żart. Dane mogą trafiać do licznych firm
Sprawa odbiła się szerokim echem, czego efektem był pozew zbiorowy złożony 13 marca 2024 roku przez Romeo Chicco. Wśród pozwanych są firmy General Motors, OnStar i LexisNexis. Po jego otrzymaniu, producent samochodów wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że kluczowe jest zaufanie klientów, dlatego został dokonany przegląd zasad.
Co istotne, azjatyckie firmy też pozwalają sobie na ten proceder – choć w zróżnicowanym stopniu i w różnych obszarach. Jeśli jednak prawnicy zajmą się tą sprawą i zbiorą listę rozczarowanych klientów, to marki samochodowe szybko zmienią swoją strategię w tym zakresie.