w

Wielki Brat w Twoim aucie? To nie żart. Dane mogą trafiać do licznych firm

Cadillac CT5 wnętrze
Wielki Brat w Twoim aucie? To nie żart. Dane mogą trafiać do licznych firm

Nowoczesna technologia może być ułatwieniem dla użytkownika, ale ten medal ma też drugą stronę. Według niektórych, im mniej elektroniki na pokładzie, tym lepiej.

Wbrew pozorom, nie chodzi jedynie o niezawodność. Coraz częściej omawianym problemem jest inwigilacja. I nie ma w tym za grosz przesady. Niektórzy mogą czuć się, jakby obserwował ich Wielki Brat – pół żartem, pół serio.

Wszyscy klienci cieszą się z bezprzewodowych aktualizacji, funkcji Google i innych rozwiązań związanych z połączeniem sieciowym. Zapominają jednak, że samochód może być tak samo dobrym źródłem informacji, jak smartfon.

>Subskrypcja na podgrzewane fotele w BMW za 85 złotych miesięcznie. To nie żart

I tu możemy wspomnieć o słynnych plikach cookies, które dobierają preferencje reklam na podstawie naszych haseł w wyszukiwarce. Nie bez znaczenia są także dane lokalizacyjne, które wskazują, jakie miejsca odwiedzamy.

Samochód również potrafi zbierać mnóstwo danych. Dotyczy to nie tylko wyżej wspomnianych informacji, ale także stylu jazdy. Krótko mówiąc, producent może wiedzieć na przykład, kiedy gwałtownie hamujesz i w jaki sposób przyspieszasz.

Wielki Brat pobiera dane

Teoretycznie, można mieć to gdzieś, ale wydaje się, że granica jest przesuwana w niebezpieczną stronę. Samochody mogą być prawdziwą skarbnicą danych dla licznych firm świadczących przeróżne usługi. Wśród nich są oczywiście towarzystwa ubezpieczeniowe.

Problem polega na tym, że dane zbierane przez samochody mogą być wykorzystywane bez wiedzy ich właścicieli. Tak naprawdę nie ma precyzyjnych regulacji prawnych, które mogłyby dokładnie określać, co można, a czego nie. Problemem jest także ich weryfikacja.

Wielki brat pobiera dane z auta
Aplikacje w autach pobierają dane, które później są sprzedawane zainteresowanym firmom

Firmy samochodowe potrafią to wykorzystać, czego przykładem jest General Motors. Jak podał New York Times, koncern zbiera informacje dzięki aplikacji, której celem jest przyznawanie punktów za dobrą jazdę. Ucieszony użytkownik zdobywa lepszy wynik, co daje mu satysfakcję – brzmi śmiesznie, ale to fakt.

Tymczasem OnStar Smart Driver stosowane przez General Motors to właśnie taki Wielki Brat, który „obserwuje zachowania” użytkownika. Uzyskane dane sprzedawane są firmom brokerskim, które je wykorzystują do ustalania stawek. Rocznie może to wygenerować zarobek na poziomie kilku milionów dolarów.

General Motors nie jest czarną owcą

Amerykański koncern przyznał, że dzieli się zebranymi danymi z brokerami. Wśród nich mają dominować informacje dotyczące hamowania, przyspieszania i poruszania się z prędkościami powyżej 80 mil (128 km/h).

Przedstawiciele koncernu twierdzą jednak, że klienci wyrazili zgodę na udostępnianie danych. Czy to możliwe? Tak, biorąc pod uwagę wszystkie dokumenty, które trzeba podpisać podczas zakupu, leasingu czy ubezpieczenia.

OneStar Smart Driver
Aplikacja General Motors pobiera informacje, które są pożądane przez firmy ubezpieczeniowe

To jednak nie zmienia faktu, że klient powinien zostać wcześniej doedukowany i rzetelnie poinformowany o tym, co podpisuje i czym to skutkuje. Mamy podejrzenia graniczące z pewnością, że rzadko ma to miejsce, szczególnie w tym zakresie.

General Motors nie jest tu wyjątkiem. Inne firmy też posiadają inteligentne aplikacje, z których zebrane informacje trafiają później do zewnętrznych podmiotów. Podobne praktyki stosują podobno azjatyckie firmy (w tym Honda i Acura).

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felipe Massa pozwał FIA

Felipe Massa pozwał FIA. Tytuł Hamiltona zagrożony

Audi A3 Limousine 2025

Audi A3 2025 oferuje subskrypcję wyposażenia, które jest na pokładzie. Totalny absurd