Francuska marka zdaje sobie sprawę z aktualnej sytuacji przemysłu motoryzacyjnego. Doskonale wie, że konieczne jest nie tylko ograniczenie kosztów, ale też utrzymanie rozwoju w różnych kierunkach.
Niektórzy renomowani producenci stawiają wszystko na jedną, nową i nieznaną kartę – samochody elektryczne. Tymczasem Geely i Renault mają zupełnie inną strategię, której realizacja wymaga połączenia siły.
I jest to bardzo słuszna droga, biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku. Samochody na prąd nie są dziś w stanie zastąpić modeli z konwencjonalnymi napędami – ani politycy, ani ekologiczne lobby nie jest w stanie tego zmienić.
>Nowe silniki spalinowe Toyoty. Prezes uważa, że klienci powinni mieć wybór
Klienci są coraz bardziej świadomi wątpliwych korzyści dla środowiska, ograniczonej użyteczności czy kosztów związanych z zakupem aut zero-emisyjnych. Likwidacja pojazdów spalinowych tylko utrudni sytuację, ponieważ ograniczy tempo rozwoju, któremu powinna towarzyszyć zdrowa konkurencja.
Geely i Renault łączą siły
Chińczycy i Francuzi postanowili wciąż rozwijać dotychczasowe rozwiązania technologiczne. Pamiętajmy, że rynek globalny nie ogranicza się do Unii Europejskiej, która i tak może zmienić decyzje w kontekście zakazu sprzedaży nowych aut z jednostkami benzynowymi i wysokoprężnymi.
Nic więc dziwnego, że pierwotne założenia współpracy, które zostały określone w połowie 2023, udało się utrzymać. Cele są oczywiście takie same, jak zawsze, czyli ograniczenie kosztów i przyspieszenie kluczowych procesów: projektowego, wykonawczego i dystrybucyjnego.
Spółka, która powstała na fundamentach Geely i Renault ma produkować silniki nie tylko dla siebie, ale też Volvo, Protona, Nissana, Mitsubishi i Punch Torino. Warto zaznaczyć, że ta lista może wkrótce się powiększyć.
Co ciekawe, zainteresowanie projektem wyraził nawet potentat paliwowy – Saudi Aramco. Swoją chęć do współpracy ujawnił już w zeszłym roku. Wszystko zapowiada się naprawdę bardzo dobrze, co potwierdzają liczby.
Według badań, w 2040 roku samochody spalinowe i hybrydowe wciąż będą stanowić ponad 50 procent światowej sprzedaży. Teraz pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać na dobre efekty współpracy tych koncernów. Można też odnieść wrażenie, że pewni producenci pospieszyli się z „elektrycznymi decyzjami”.