Jeżeli doniesienia zagranicznych specjalistów okażą się trafione, to będziemy mieć do czynienia z sytuacją bez precedensu, która już jednoznacznie wskaże finansowy kierunek absolutną przegraną sportu.
Brzmi to wyniośle, ale rzeczywiście tak może się skończyć, jeśli F1 zdecyduje się na zablokowanie możliwości dołączenia kolejnych zespołów do stawki. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że taki zapis ma być zawarty w opracowywanym Concorde Agreement.
Nowy dokument miałby obowiązywać od 2026 do 2030 roku. Uwzględniając powyższe informacje, zablokowałoby to ekipie Andrettiego najbardziej logiczną drogę do Formuły 1. Wiele wskazuje na to, że jego obecność nie jest mile widziana przez Liberty Media i aktualne towarzystwo w padoku.
Ma to oczywiście związek z potencjalnym podziałem zysków. Mimo że Andretti spełnił wszystkie wymagania, FOM stwierdził, że nie wniesie żadnej dodatkowej wartości. Fakty są jednak takie, że chodzi o pieniądze.
F1 chce zysków, a nie Andrettiego
Prezes FIA, Mohammed ben Sulayem jest po przeciwnej stronie barykady i wspiera Andrettiego, który wciąż próbuje dołączyć jako jedenasty zespół. Do tej pory był jednak blokowany przez FOM oraz większość teamów.
Andretti zmniejszyłby udziały w zyskach pozostałych ekip – i właśnie to jest kością niezgody. Do tego, wprowadziłby ze sobą amerykańskich, bardzo mocnych sponsorów, którzy jednocześnie nie byliby dostępni dla pozostałych ekip.
>Fernando Alonso przedłużył kontrakt. Koniec spekulacji na temat przyszłości Hiszpana
Amerykański zespół ma za sobą markę Cadillac, z którą pracuje nad silnikami. Do tego, założycielem jest przecież Mario Andretti – jedyna persona na tej planecie, która ma na koncie zwycięstwa w Formule 1, Indianapolis 500 i Daytona 500. Jego syn też jest od dekad związany ze sportem motorowym.
Układy, układziki
Nowy Concorde Agreement wymusiłby na Andrettim rezygnację lub wykupienie któregoś z aktualnych zespołów. Problem w tym, że żaden nie jest na sprzedaż. I tu koło się zamyka. FIA nie może zrobić więcej.
Jeżeli zespołom i F1 tak bardzo zależy na zablokowaniu kolejnego gracza, to powinny zostać wprowadzone obostrzenia, które pozwolą na wyeliminowanie tych, którzy zamykają stawkę – coś jak strefa spadkowa w piłce nożnej.
W takich okolicznościach nie byłoby „świętych krów”, które są tylko po to, żeby być. Willams sprzed kilku sezonów odstawał od reszty, podobnie zresztą jak dziś Sauber czy Alpine, które jest w kryzysie.
Formuła 1 nie powinna być zamkniętym folwarkiem, skoro ma to być sport globalny. Niestety, Liberty Media nie musi wykazywać woli współpracy. Właśnie dlatego, mimo licznych odrzuceń, Andretti nie decyduje się na emocjonalne wypowiedzi czy krytykę właścicieli F1.