Przemysł motoryzacyjny zmienia się w szybkim tempie. Niektórzy starają się opóźniać pełną elektryfikację gamy modelowej i jest to słuszna strategia.
To jednak nie zmienia faktu, że napędy akumulatorowe będą coraz większą częścią rynku. Niemcy, które forsują „Zielony Ład” przekonują rodzime marki do inwestowania w auta na prąd. Wśród nich jest oczywiście producent z Wolfsburga, który zamierza rozwijać się w tę stronę, ale nie chce rezygnować z oferty usportowionych samochodów. Właśnie dlatego elektryczny Volkswagen GTI będzie ważną częścią gamy.
To oczywiście nazwa robocza, która zwiastuje miejskiego, zawadiackiego hatchbacka z zero-emisyjnym napędem. Podejrzewamy, że tak jak ID.Buzz oraz ID.7 otrzyma dopisek GTX. Najpewniej będzie bazował na modelu ID.2.
Elektryczny Volkswagen GTI – fajny czy nie?
Puryści jak zwykle będą mieć wątpliwości, ale wszyscy powoli muszą zacząć przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości. Wkrótce znikną z rynku spalinowe, charakterne wersje samochodów niemieckiej marki.
Elektryczny Volkswagen GT ma przyciągać pokaźną mocą i stosunkowo skromną masą własną – jak na samochód elektryczny. Podejrzewamy, że będzie ważył mniej niż 1,5 tony, co przy tej technologii jest akceptowalną wartością, tym bardziej że środek ciężkości jest bardzo nisko ze względu na akumulatory umieszczone w podłodze.
>To elektryczny następca Golfa GTI. Volkswagen ID. GTI Concept ujawniony!
Ważną cechą tego modelu ma być jego cena. Jak podają zagraniczne media, Volkswagen ID.2 GTX (przypuszczalna nazwa) będzie startował od około 25 tysięcy dolarów, czyli 100 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę charakter samochodu i zastosowaną w nim technologię, wydaje się to ciekawa oferta.
W czym więc tkwi haczyk? Rynek amerykański jest bardziej łaskawy podatkowo, niż ten europejski. To też oznacza, że ten sam model może być na Starym Kontynencie droższy o nawet 30-40 procent. A to wpłynie znacząco na jego popyt.
Pozostaje mieć nadzieję, że auto będzie warte tej ceny. Jego produkcyjna wersja powinna pojawić się najpóźniej w przyszłym roku. Volkswagen nie ujawnił jednak daty debiutu, dlatego trzeba uzbroić się w cierpliwość i zaczekać na oficjalny komunikat.