Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, ekologiczne lobby, świadomie lub nie, wpływa na rozwój chińskiego przemysłu motoryzacyjnego.
Będą na tym cierpieć europejscy producenci, którzy nie mają dostępu do surowców i taniej siły roboczej, które w przypadku aut elektrycznych stanowią kluczowe znaczenie. Istnieje już kilkadziesiąt marek z państwa Azji Środkowej, które wykorzystują sytuację i błyskawicznie zalewają rynki – także te europejskie. Ten chiński sedan jest tego kolejnym przykładem.
Teoretycznie, ktoś może stwierdzić, że takie jest prawo rynku. Nie bądźmy jednak naiwni. Jeżeli ogranicza się wpływ dorobku firm działających od dekad, a przy tym ewidentnie zmienia prawo pod konkretne trendy dostosowane do nielicznych gospodarek, to robi się niebezpiecznie. Niestety, na Starym Kontynencie może to wkrótce oznaczać ograniczenie produkcji samochodów, wzrost ich cen oraz ograniczenie miejsce pracy w różnych sektorach przemysłu motoryzacyjnego.
Chiński sedan w teście łosia
Przejdźmy teraz do bohaterki tego odcinka. To chińska limuzyna, która ma zamiar podbić europejskie rynki. Jest rywalką Tesli Model S, co potwierdzają jej wymiary. Ma 4995 milimetrów długości, czyli jest nawet dłuższa od amerykańskiego bestsellera.
No dobrze, czas ujawnić nazwę tego auta. To BYD Han. Trzyliterowa nazwa marki mogła obić się o uszy niektórym czytelnikom. Firma próbowała przebić się do Europy już wcześniej, ale z mizernymi efektami. Era aut elektrycznych odwróciła jednak karty.
>BYD Corvette 07. Chiński SUV nie ma niczego wspólnego z Chevroletem
BYD Han posiada elektryczny układ napędowy zdolny generować 510 koni mechanicznych. Zintegrowana z nim bateria ma pojemność 85,4 kWh, co ma zapewniać do 521 kilometrów. Cena auta startuje od około 70 tysięcy euro.
Jeżeli chodzi o właściwości jezdne, to trudno mówić o rewelacjach. Chiński sedan jest duży i ciężki, co oznacza, że raczej nie zaprzyjaźni się z fizyką. Test łosia to potwierdza. Przy 77 km/h, czyli prędkości pozwalającej pozytywnie ocenić test, nie było szans na utrzymanie właściwego toru jazdy. Auto zachowało się bardzo nerwowo.
Próba została zaliczona przy 70 km/h, co jest mizernym rezultatem. Czy poprawa elektroniki mogłaby wpłynąć na osiągnięty wynik? Tak, choć pamiętajmy, że masy własnej raczej nie da się oszukać.