Mimo dobrobytu i rozwoju technologicznego, czasy są niepewne, co zawsze wiąże się chorymi ambicjami zaburzonych emocjonalnie dyktatorów.
Choć zabrzmi to groteskowo, rynek bunkrów ma się dobrze. Istnieją liczne przedsiębiorstwa, które tworzą „podziemne nieruchomości” przygotowujące ludzi na kryzys wojenny. Ten apokaliptyczny Land Rover Defender może być dobrym środkiem transportu dla tej samej grupy klientów.
Jakby tego było mało, stworzyła go firma o nazwie Apocalypse. Było o niej już kilkukrotnie głośno, co wiąże się przede wszystkim z przeróbkami na pojazdy sześciokołowe z trzema osiami. Tym razem jednak postawiono na coś nieco bardziej konwencjonalnego.
Bazą został Defender 110, czyli optymalna wersja nadwoziowa posiadająca drugą parę drzwi. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zawieszenie, które zostało podniesione o 228 milimetrów. To naprawdę bardzo dużo. Z pewnością ma to swoje konsekwencje podczas pokonywania zakrętów, ale za to sprawdza się poza asfaltem.
Apokaliptyczny Land Rover Defender
Oprócz tego, autorzy projektu zastosowali niestandardowe, wzmocnione płyty chroniące kluczowe podzespoły podwozia. Nie zabrakło również bagażnika dachowego, zewnętrznego schowka, stopni bocznych, drabinki oraz wydajnej wyciągarki.
Ogromne wrażenie robią także koła. Pięcioramienne obręcze wykończone miedzią idealnie pasują do muskularnej sylwetki. Apokaliptyczny Land Rover Defender posiada także opony terenowe. Krótko mówiąc, kawał drania!
Niektórych z pewnością zaskoczy, że sercem prezentowanego egzemplarza nie jest topowa jednostka V8. Zamiast niej znajduje się tu dwulitrowy benzyniak z doładowaniem, który oddaje do dyspozycji 296 koni mechanicznych i 400 niutonometrów. Teoretycznie, w czasach kryzysu może być to lepsze rozwiązanie ze względu na nieco mniejsze zużycie paliwa.
>Ten stary Land Rover to elektromod. Ma tyle mocy, co zasięgu
Defender posiada oczywiście ośmiobiegową przekładnię automatyczną, system 4×4 i zaawansowaną elektronikę, która pozwala dobierać odpowiednie tryby jazdy oraz konfiguracje układu napędowego.
Co ciekawe, ta konkretna sztuka została wystawiona na sprzedaż. Znajduje się na Florydzie, co z pewnością ogranicza zainteresowanie ze strony europejskich klientów. Ile kosztuje? Aktualny właściciel oczekuje 99 000 dolarów. Należy podkreślić, że to Defender z 2020 roku i ma za sobą 5718 kilometrów przebiegu.
Niewykluczone, że ta przeróbka stanie się inspiracją dla fanów off-roadu lub apokaliptycznych wizji świata. Podejrzewamy, że w tak poważne zmodyfikowanie Land Rovera w Europie będzie bardzo kosztowne, ale skoro u nas sprzedają się bunkry, to raczej nie będzie problemu ze znalezieniem zainteresowanych na apokaliptyczną terenówkę.