Takie sytuacje udowadniają, jak bardzo może zaszkodzić dekoncentracja podczas jazdy. W tym przypadku obyło się bez ofiar.
Kierowca srebrnego sedana zaczął zjeżdżać ze swojego pasa ruchu. Nie zauważył, że samochody wyraźnie zwalniają. Wtedy też doszło do zderzenia z poprzedzającym pojazdem, którym był załadowany pick-up. Duże prawdopodobieństwo, że sprawca zdarzenia zagapił się lub zasnął.
Jesteśmy bliżej tej drugiej hipotezy, co może sugerować opóźnione hamowanie. Kierowca dopiero chwilę po zderzeniu wcisnął pedał hamulca, co jasno wskazuje na to, że przez dłuższy moment nie wiedział, co się dzieje.
W wyniku zderzenia użytkowy pojazd dachował. Jego kierowca zdołał wyjść z kabiny o własnych siłach. Uratowały go pasy bezpieczeństwa i poduszka powietrzna. Był jednak obolały i w szoku, dlatego niewykluczone, że trafił do szpitala na obserwację.
Sprawca zdarzenia jechał z jednym pasażerem. Obaj mężczyźni przebywający w kabinie srebrnego samochodu nie doznali żadnych znaczących obrażeń. Mogą więc mówić o sporym szczęściu, mimo wszystko.
To nie koniec niebezpieczeństwa
Pierwsze minuty po wypadku również są bardzo niebezpieczne, a szczególnie na wielopasmowych drogach po zmroku. Nie każdy może w porę dostrzec zatrzymane pojazdy i może dojść nawet do karambolu.
W takich sytuacjach należy jak najszybciej zabezpieczyć (w miarę możliwości) miejsce zdarzenia (światła awaryjne, trójkąt) i pomóc poszkodowanym w bezpiecznym miejscu – najlepiej wyraźnie oddalonym od jezdni. Tam trzeba zaczekać na służby ratunkowe.