Kierowcy zawodowi powinni świecić przykładem i wykazywać się zdrowym rozsądkiem. W końcu są odpowiedzialni za zestawy ważące po kilkadziesiąt ton.
Niestety, teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Niektóre manewry tych śmiałków bywają niebezpieczne, a inne – bardzo irytujące i raczej zbędne. Mozolne wyprzedzanie TIR-ów TIR-em wydaje się przykładem pasującym do tej drugiej grupy.
Nie chodzi o sam manewr (ten jest oczywiście legalny), ale czas jego trwania i sens wykonywania. Prowadziliśmy dyskusje ze sporą liczbą zawodowców i żaden nie umiał odpowiedzieć na nasze argumenty, a te nasuwają się same.
Zacznijmy od warunków jazdy. Osoba prowadząca wielotonowy zestaw może jechać bez przerwy do 4,5 godziny. Jeżeli podejmuje się manewru przy prędkości niemal takiej samej, co pojazd wyprzedzany (jadąc około 1 km/h szybciej), to jest w stanie zaoszczędzić do 4,5 kilometra na całym dystansie. Problem w tym, że utrzymanie tej samej prędkości przez tak długo jest niemal niemożliwe. Co chwilę pojawiają się zjazdy, skrzyżowania, zwężenia czy inne powody wymuszające zmianę tempa.
Oszczędność z wykonania manewru wyprzedzania przy tak skromnej różnicy w prędkościach jest więc wątpliwa lub wręcz żadna. Kierowcy zawodowi już nie zasłaniają się, że muszą „na styk” dotrzeć na czas w wyznaczone miejsce, bo każdy jest świadomy, że prawo i wyższy poziom logistyki pozwalają na nieco mądrzejsze gospodarowanie czasem i planowanie trasy.
Niektórzy jeszcze argumentują wyprzedzanie TIR-ów TIR-em próbą złamania monotonności, która może pozytywnie wpłynąć na koncentrację. I tu moglibyśmy się zgodzić, gdyby nie fakt, że to w końcu kierowcy zawodowi, którzy mogą jechać bez przerwy, przypomnijmy, przez 4,5 godziny. Nie przesadzajmy więc z obciążeniem organizmu, tym bardziej że to ich główne zadanie, do którego są przyzwyczajeni.
Pozostaje wierzyć, że poziom edukacji wzrośnie wraz ze świadomością, co dotyczy wszystkich uczestników ruchu. Wtedy wszystkim byłoby po prostu łatwiej. Niestety, kultura jazdy w naszym kraju wciąż pozostawia bardzo wiele do życzenia. Jeśli nie uda się jej poprawić, to na drogach wciąż będą widywane takie i gorsze obrazki.