Na polskich drogach wciąż nie brakuje nieodpowiedzialnych uczestników ruchu, czego kolejny przykład pojawił się w sieci – prosto z Zielonej Góry.
Wpadka recydywisty na motocyklu mogła zakończyć się tragedią, ponieważ podjął się on szeregu niebezpiecznych manewrów. Poprzedziła to skrajna nieodpowiedzialność. Do zdarzenia doszło w sobotę 6 sierpnia.
Policjanci zajmujący się patrolowaniem lokalnych ulic przeprowadzali kontrolę pewnego kierowcy, gdy obok nich pewien użytkownik jednośladu wywrócił się prosto na jezdnię. Mundurowi od razu ruszyli, by mu pomóc. Poprosili go jednocześnie, by zjechał na pobocze, gdy okazało się, że jest w jednej całości.
Wpadka recydywisty na motocyklu
Gdy wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, motocyklista podjął się ucieczki. Funkcjonariusze ruszyli więc w pościg. Użytkownik jednośladu lekceważył polecenia mundurowych, sygnały świetlne i dźwiękowego.
W końcu wjechał na leśną ścieżkę i kontynuował ucieczkę. Mundurowi nie zamierzali odpuszczać. W pewnym momencie udało im się wyprzedzić podejrzanego. Motocyklista wjechał na piach i doprowadził do kolejnej wywrotki.
Wtedy też podjął się kontynuowania ucieczki na pieszo. Mundurowi dogonili go jednak po przebyciu około kilkudziesięciu metrów. Na dłonie mężczyzny założono kajdanki. Szybko udało się ustalić, że to 29-letni zielonogórzanin.
Jaki był powód jego ucieczki. Był pod wpływem zarówno marihuany, jak i amfetaminy. Do tego posiadał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Dla tak postępujących ludzi nie powinno być litości.
Sprawca dwóch upadków odpowie za kilka poważnych przewinień: niezatrzymanie się do kontroli, prowadzenie pojazdów mechanicznych pod wpływem środków odurzających oraz zlekceważenie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Wpadka recydywisty na motocyklu może skończyć się 5 latami pozbawienia wolności. Pozostaje wierzyć, że sąd nie będzie łaskawy.