Wyobraźnia nie ma granic, co można zaobserwować również w świecie motoryzacji, gdzie powstają naprawdę bardzo ciekawe projekty. I oto kolejny z nich.
Volkswagen Beetle Pick-up raczej nie należy do popularnych samochodów. Tak naprawdę nigdy nie powstała produkcyjna wersja nowego Garbusa w takim wydaniu. Pewni śmiałkowie postanowili więc wykonać ją na własną rękę. Od początku do końca.
Konwersja pochłonęła naprawdę sporo czasu i tyle też pieniędzy. Niektórzy mogą uznać, że było to nieopłacalne. Nie wszystko jednak robi się dla pieniędzy. I to jest właśnie najpiękniejsze w takich przedsięwzięciach.
Volkswagen Beetle Pick-up – kompilacja
Szefem projektu jest Jo, właściciel Jo’s Fab Lab, czyli warsztatu zajmującego się naprawami i modyfikacjami samochodów. Według niego, tak właśnie wyglądałby Volkswagen Beetle Pick-up, gdyby został stworzony przez producenta.
Pierwszym problemem była płyta podłogowa. Według autorów, seryjna platforma jest po prostu za krótka. Zdecydowano się więc na wykorzystanie architektury z BMW E46, które ma znacznie dłuższy rozstaw osi.
Seryjny Garbus został natomiast przepołowiony, by można było wykorzystać przydatne części. Niektórzy mogą jednak poczuć się dziwnie, gdy spojrzą na kokpit bawarskiego auta uzupełniony kierownicą z Volkswagena.Pod maską znajduje się na szczęście rzędowa szóstka od BMW. Dzięki niej, Volkswagen Beetle Pick-up ma odpowiednią moc, by bardzo sprawnie przyspieszać.
Istotnym elementem całości jest oczywiście paka, której projekt był inspirowany odpowiednikiem z Forda F-150. Wystarczy spojrzeć na tylne światła, by dostrzec w tym amerykańskiego woła roboczego dziesiątej generacji.
>To nie jest domowa przeróbka tylko seryjne auto. MPM Erelis, czyli „obywatel świata”
Na tym nie koniec mieszaniny. Szklany dach pochodzi z Peugeot 206, a dolna część przedniego zderzaka była pierwotnie montowana w Porsche Cayman S z 2014 roku. Takiego składaka jeszcze nie widzieliśmy.
Co ciekawe, auto jest używane na co dzień. Dowozi części z hurtowni do warsztatu na trasie prowadzącej z Anglii do Walii. Tamtejsi kierowcy mogą więc zobaczyć na żywo efekty tej transformacji.