Zasoby ludzkie rosyjskiego wojska są dużo większe, niż ukraińskiego, ale kluczem jest to, gdzie dochodzi do wojny.
Co z tego, że Rosja ma więcej żołnierzy, jeżeli na terenie Ukrainy są cywile uzbrojeni po zęby? Pamiętajmy, że to 45-milionowy kraj, który potrafi walczyć o swoje terytorium. Świetnym tego przykładem jest ukraiński listonosz, który zestrzelił rosyjskiego myśliwca.
Tym razem przesyłką był pocisk, który przeszył maszynę wroga. Jednostka latająca została unicestwiona. Poczta jest dumna z postawy swojego pracownika. Jesteśmy pewni, że takich historii nie brakuje.
Według nieoficjalnych informacji, maszyna zestrzelona w okolicach Czernichowa to Su-34, czyli rosyjski bombowiec taktyczny. Bardzo cenna jednostka latająca. Ukrainiec może więc być z siebie zadowolony.
Każdy, kto może chwyta za broń
Sklepikarze, murarze, listonosze, sportowcy, naukowcy – bez względu na zawód i charakter, niemal każdy chce bronić swojej ojczyzny. To walka o przetrwanie i przyszłość całej Europy – Ukraińcy zdają sobie z tego sprawę.
Dzięki wsparciu NATO i zwiększającej się liczbie ochotników, rosyjski agresor słabnie. Putin źle ocenił potencjał własnego wojska i nie docenił świetnego przygotowania oraz waleczności ukraińskiego narodu, który z pomocą wywiadu Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych przewiduje kroki agresora.
Problemem jest też świadomość rosyjskich żołnierzy, którzy nie rozumieją, po co walczą z bratnim narodem. Wielu z nich odpuszcza i rezygnuje. Właśnie dlatego Ukraińcy przejmują porzucony sprzęt (nawet pojazdy pancerne).
Jeżeli dorzucimy do tego liczne sankcje gospodarcze, kreuje się tragiczny obraz przyszłości rosyjskiego narodu. Ukraina już jest zwycięzcą Europy. Rosja ujawniła natomiast, że „król jest (prawie) nagi” i do potęgi Stanów Zjednoczonych czy Chin nie może się równać.
Nawet znacznie mniejsze państwa takie jak Japonia rozgromiłyby aktualne wojsko rosyjskie. Polityka strachu była skuteczna dopóki Putin na ujawnił kart. Sam sobie stworzył ogromny problem.