w

To ulubione auto Kowalskiego. Polacy już nie są tacy pragmatyczni

Toyota Yaris Cross
To ulubione auto Kowalskiego. Polacy już nie są tacy pragmatyczni

W Polsce jeszcze trzy dekady temu niewielu nabywców pozwalało sobie na kupowanie samochodu „oczami”. Liczyła się przede wszystkim cena.

Dziś jest inaczej – i to zdecydowanie. Nawet inflacja nie hamuje popytu na „modne” modele, które odbiegają od pragmatycznego podejścia. Ulubione auto Kowalskiego jest tego najlepszym dowodem. To nie jest ani tani hatchback, ani budżetowy kompakt.

Przyjrzeliśmy się wynikom rejestracji nowych pojazdów osobowych, które zostały podane przez Instytut SAMAR. Aby nie zaburzać rzeczywistości, uwzględniliśmy tylko te dane, które obejmują klientów prywatnych. Mówiąc prościej, zakupy firm nie są w nich uwzględnione.

Możemy więc jednoznacznie stwierdzić, który wóz jest najczęściej wybierany przez przeciętnego Polaka udającego się bezpośrednio do salonu. Z pewnością niektórych zaskoczy, że nie jest to Toyota Corolla. Jak widać, królowa flot nie cieszy się równie dużym uznaniem w przypadku klienta indywidualnego.

Materiał opiera się na aktualnych danych ze stycznia 2024 roku. Wynika z nich, że ulubione auto Kowalskiego doczekało się zarejestrowania 3072 egzemplarzy, co stanowi wzrost o 77,88 procenta. Jak widać, jego popularność idzie do góry.

Jakie jest ulubione auto Kowalskiego?

Początek jego historii zaczął się w 2020 roku. Gdy zostało pokazane, wróżono mu sukces, choć raczej nie wszyscy spodziewali się, że stanie się aż takim przebojem – nawet na takich rynkach, jak Polska, gdzie od lat dominowały stonowane wybory samochodowe (przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych).

Czas więc zdradzić kluczową informację. Ulubione auto Kowalskiego to Toyota Yaris Cross, czyli miejski crossover, który bazuje na rozwiązaniach dobrze znanych z popularnego hatchbacka japońskiej marki.

Toyota Yaris Cross
Toyota Yaris Cross

Auto wygląda naprawdę przyzwoicie i sprawia wrażenie całkiem sporego, mimo skromnych gabarytów. No właśnie, gabaryty. Toyota Yaris Cross ma 4180 milimetrów długości 1765 milimetrów szerokości i 1560 milimetrów wysokości. Jej rozstaw osi to 2560 milimetrów.

Pas przedni tworzą reflektory z ciemnym wypełnieniem i duży zderzak, w który został wkomponowany wąski grill. Z tyłu znajdziemy natomiast ciemne lampy złączone blendą ze znaczkiem producenta.

Jako że mówimy o modelu udającym SUV-a, nie mogło zabraknąć plastikowych nakładek, które chronią dolne strefy karoserii. Znajdziemy je na zderzakach, błotnikach, drzwiach oraz progach. O terenowych aspiracjach mówić jednak nie można.

Poprawne wnętrze

Toyoty w tych niższych segmentach nie ujmują poziomem jakości materiałów i Yaris Cross nie stanowi tu wyjątku. Jego kokpit prawie w całości pochodzi ze zwykłego hatchbacka, co oznacza mieszankę twardych tworzyw, które są bardzo ciemne. Brakuje dekorów, które ożywiłyby ten projekt.

Instrumenty pokładowe nie budzą zastrzeżeń. Zegary w bazowej wersji są analogowe. Pomiędzy nimi wkomponowano wyświetlacz komputera pokładowego. Bogatsze odmiany dysponują cyfrowymi wskaźnikami, które można w pewnym stopniu personalizować.

Toyota Yaris Cross - wnętrze
Toyota Yaris Cross – wersja Active

Warto podkreślić, że nawet podstawowy wariant dysponuje wielofunkcyjną kierownicą i dotykowym ekranem multimedialnym. Ten drugi w najuboższej konfiguracji jest oczywiście mniejszy, ale i tak oferuje wystarczający poziom przejrzystości. Co ważne, Japończycy postawili na niezależny panel klimatyzacji. I jest to najbardziej ergonomiczne rozwiązanie.

Producent nie zapomniał też o walorach praktycznych. Kieszenie w drzwiach są pojemne, podobnie jak schowek przed pasażerem. Udało się także wygospodarować przestrzeń na półkę i uchwyty na kubki. Dopełnieniem całości są gniazda USB i 12V.

Fotele są dalekie od ideałów. Ich wielkość nie imponuje, dlatego wysocy użytkownicy mogą narzekać na krótkie siedzisko i raczej przeciętne podparcie. Zakres regulacji należy uznać za wystarczający.

>Toyota GR Yaris za 400 tysięcy złotych. To nie żart, tylko regularna cena

W drugim rzędzie zmieści się dwóch podróżnych, ale najlepiej, by nie mieli więcej niż 175 centymetrów wzrostu – a tym bardziej, gdy z przodu usiądą wysokie osoby, które zabiorą przestrzeń na nogi. Pamiętajmy jednak, że to segment B.

A co z bagażnikiem? Trudno nazywać go rekordowym. Oddaje do dyspozycji od 320 do 397 litrów – w konfiguracji pięcioosobowej, rzecz jasna. Po złożeniu drugiego rzędu, jego możliwości rosną do niemal 1100 litów.

Dominacja hybrydy

Ulubione auto Kowalskiego było do tej pory dostępne w kilku wersjach opartych na 1,5-litrowym silniku benzynowym. Pierwsza z nich jest konwencjonalna, a to oznacza, że nie ma żadnego elektrycznego wsparcia.

Generuje 125 koni mechanicznych i 153 niutonometry, co przekłada się na setkę w 10,9 sekundy i 180 km/h prędkości maksymalnej – w konfiguracji z sześciobiegową przekładnią manualną. Automat rozwija 100 km/h w 11,7 sekundy, co jest wyraźnym uśpieniem potencjału. Zużycie paliwa? Około 6 litrów.

Ulubione auto Kowalskiego
Toyota Yaris Cross

Jako że to Toyota, nie mogło zabraknąć hybrydy. Potencjał systemowy tego układu to 116 koni mechanicznych. Zelektryfikowana wersja przyspiesza do setki w 11,2 sekundy i rozpędza się do 170 km/h.

Bezstopniowa przekładnia e-CVT jest standardem. Co ciekawe, opcją jest napęd na obie osie, który ogranicza dynamikę samochodu (100 km/h w 11,8 sekundy), ale daje więcej przyczepności na śliskich nawierzchniach.

Ile kosztuje ulubione auto Kowalskiego?

Najpierw zajrzeliśmy do cennika uwzględniającego rocznik 2023. Za egzemplarz z silnikiem spalinowym, skrzynią manualną i drugim poziomem wyposażenia (pierwszy już wyprzedany) trzeba zapłacić 96 900 złotych.

Wersja Comfort, bo o niej mowa, obejmuje m.in.: kamerę cofania, światła przeciwmgielne LED, skórzaną kierownicę, 16-calowe felgi aluminiowe, asystenta pasa ruchu, siedmiocalowy ekran multimedialny, klimatyzację oraz system wykrywania pieszych i rowerzystów.

Ulubione auto Kowalskiego
Toyota Yaris Cross

Najtańsza hybryda z tego rocznika też występuje z drugim poziomem wyposażenia i kosztuje 103 300 złotych. Dopłata do napędu AWD-i to niemal 10 tysięcy złotych. Czy warto? Ma to sens tylko wtedy, gdy użytkownik musi pokonywać często strome podjazdy.

A teraz przejdźmy do rocznika 2024. I tu mała niespodzianka. W cenniku widnieje tylko hybryda, która z bazowym wyposażeniem kosztuje 109 900 złotych. Za tę cenę klient otrzymuje wariant Active, w skład którego wchodzą m.in.: 16-calowe felgi stalowe, reflektory projektorowe, klimatyzacja automatyczna, dziewięciocalowy ekran dotykowy, kamera cofania, inteligentny tempomat i system wspomagający na podjazdach. Jak widać, młodszy rocznik ma do zaoferowania nieco więcej.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skoda Karoq 2.0 TDI DSG

Oto SUV na trudne czasy. Trwały diesel, rozsądna cena i praktyczne wnętrze

AGTZ Twin Tail

Katowicki dealer i Zagato łączą siły. Ten projekt ma wzbudzić międzynarodową sensację