Pośpiech jest zawsze złym doradcą. Jeżeli do tego wkradnie się agresja, to tworzy się przepis na niebezpieczeństwo.
Oto historia, która jest tego przykładem. To była drogowa wojna, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Kierowcy zachowali się skrajnie nieodpowiedzialnie i próbowali za wszelką cenę pokazać swoją wyższość.
Jak widać, agresja na drogach ma miejsce nie tylko w Polsce. Ta skrajna sytuacja została nagrana w Los Angeles (Stany Zjednoczone). Materiał przedstawia, perspektywę świadków, którzy jechali w bezpiecznej odległości.
Wojna o przestrzeń
Trudno uwierzyć, że można zachowywać się w ten sposób. Nie wiemy, czy coś zdarzyło się przed początkiem filmu, ale duże prawdopodobieństwo, że właśnie wciskanie się zirytowało użytkownika pick-upa.
Kierowca Accorda starał się wjechać na lewy pas, mimo iż było mało miejsca. Osoba jadąca Fordem postanowił przyhamować, by go nie wpuścić. I wtedy zaczęła się wojna drogowa.
Honda siedziała na zderzaku Rangera. Jej użytkownik lawirował między pasami, żeby tylko wyprzedzić. Z kolei kierowca Forda starał się robić wszystko, by to uniemożliwić.
W pewnym momencie zrobiło się miejsce, by wyprzedać prawą stroną. Kierowca pick-upa postanowił przyspieszyć, by to nie wyszło. Użytkownik Hondy próbował zmieścić się na trzeciego, ale stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w skały i dachował. Mężczyzna w pick-upie odjechał, jak gdyby nigdy nic.
Większą winę ponosi kierowca Hondy, który tworzył większe zagrożenie, ale osoba prowadząca Forda też powinna doczekać się konsekwencji za generowanie dodatkowego zagrożenia. Obaj uczestnicy zdarzenia powinni skończyć z surowymi karami.