w , ,

Ten Volkswagen Taigo zaskakuje osiągami. To najmocniejsza wersja w ofercie

Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line
Ten Volkswagen Taigo zaskakuje osiągami. To najmocniejsza wersja w ofercie

Gama niemieckiego producenta jest raczej konserwatywna, ale są pewne wyjątki nadające jej kolorytu. Jednym z nich jest właśnie ten miejski crossover coupe, który staje się coraz częstszym bywalcem polskich dróg.

Tak, Volkswagen Taigo cieszy się sporą popularnością – nawet w Ameryce Południowej, gdzie występuje pod nazwą Nivus. Przyznam bezwstydnie, że początkowo byłem sceptyczny wobec wprowadzania jego koncepcji na europejskie rynki, ale z czasem przekonałem się do jego zalet. A tych jest naprawdę wiele, dlatego warto poznać go bliżej.

Nie jest tajemnicą, że jego najbliższy krewny to T-Cross, choć sama stylistyka tego nie odzwierciedla. Dopiero gabaryty mówią więcej, ale o nich za chwilę. Pas przedni wygląda bardzo ładnie, co jest zasługą eleganckich reflektorów, masywnego zderzaka i szerokiego grilla. Co istotne, blendy LED zostały zgrabnie wkomponowane, dlatego nie wyglądają, jak dodane na siłę.

Crossover coupe Volkswagena
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Jeszcze więcej dzieje się w tylnej części karoserii, która jest wyraźnie zgarbiona. Oprócz mocno pochylonej szyby, znajdziemy tu duży spojler i pas świetlny, który został przedzielony znaczkiem producenta. Mimo nietypowej sylwetki, niemieckie auto wygląda całkiem zgrabnie.

Uwagę zwraca także oliwkowy lakier. Pierwszy raz widziałem Taigo w takim kolorze. Fajnie, że producent urozmaica możliwości konfiguracyjne. Klienci mogą bowiem personalizować własne egzemplarze, co pozwala wyróżnić się z tłumu.

Wspomniane gabaryty plasują ten model w segmencie B. T-Roc jest od niego nieco większy, co odzwierciedlają liczby. Testowany Volkswagen ma 4266 milimetrów długości i 1757 milimetrów szerokości. Jego rozstaw osi to dokładnie 2554 milimetry.

Volkswagen Taigo – wnętrze

Po znalezieniu się w kabinie od razu widać, że kokpit został zaprojektowany jeszcze przed erą wielkich ekranów. I w tym dostrzegam kluczową zaletę – świetną ergonomię. Tu niczego nie trzeba się uczyć. Wszystko jest na swoim miejscu i działa intuicyjnie. Niestety, producenci coraz częściej zapominają o właściwym poziomie obsługi na rzecz świecidełek, fajerwerków i różnych rozwiązań, które cieszą wzrok tylko przez chwilę. Dobrze, że w Taigo jest po prostu normalnie.

Zegary są cyfrowe i mają wzorcową czytelność – bez względu na wybrany motyw. Lekkim zaskoczeniem jest jednak brak płynności podczas zmiany ich ustawień. Przydałoby się to poprawić. Przed nimi znajduje się kierownica z wygodnym wieńcem i fizycznymi przyciskami, które są dużo lepsze od tych dotykowych. Koniec, kropka.

Volkswagen Taigo wnętrze
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Rolę centrum dowodzenia pełni ekran dotykowy, który nie wystaje poza obrys podszybia. Dzięki temu wygląda bardziej estetycznie, niż jego odpowiedniki u licznych konkurentów. Szkoda tylko, że nie dysponuje klasycznym potencjometrem do regulacji głośności. Przyciski są mniej przyjazne w użytkowaniu.

Pod wyświetlaczem są dwie dysze nawiewu, a jeszcze niżej – niezależny panel klimatyzacji, który znajdziemy również w niektórych większych modelach tej marki. Mimo „dotyku” działa dobrze i trudno mieć do niego jakiekolwiek zastrzeżenia.

>Ten 130-konny kompakt pali 6,5 litra. I dobrze wygląda!

Jakość materiałów? Lepsza, niż można przypuszczać. W górnych strefach znajdują się miękkie tworzywa o przyjemnej fakturze. Niżej znajdziemy już te twarde, ale wciąż starannie spasowane. Przydałyby się tylko nieco żywsze kolory dekorów, bo jest trochę ponuro.

Volkswagen Taigo oferuje wysoki poziom praktyczności – jak na reprezentanta Wolfsburga przystało. Oprócz pojemnych kieszeni, użytkownicy mają do dyspozycji spory schowek przed pasażerem, wnękę w podłokietniku, uchwyty na butelki oraz dużą półkę na smartfona, która sąsiaduje z gniazdami USB-C.

Taigo
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Wybór wersji R-Line to nie tylko zewnętrzne dodatki, ale też istotne elementy wyposażenia wnętrza. Najlepszym tego przykładem są atrakcyjne fotele z wyhaftowanym logo. Czarną tapicerkę przełamano tu odcieniami szarości i pikowanym motywem, co ciekawie wygląda.

Zakres regulacji foteli jest przyzwoity. Zarówno wysocy, jak i niscy użytkownicy nie będą mieli problemu z dobraniem właściwej pozycji. Siedzisko jest wystarczająco długie, ale nie zaszkodziłoby zastosowanie przedłużanej końcówki.

Drugi rząd pozytywnie zaskakuje, bo oferuje wystarczająco przestrzeni dla dwóch pasażerów średniego wzrostu – nawet wtedy, gdy z przodu usiądą równie wysokie osoby. Motyw tapicerki jest tu kontynuowany, co delikatnie ożywia kubaturę z ciemną podsufitką. Kąt pochylenia oparcia nie budzi zastrzeżeń.

Volkswagen Taigo bagażnik
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Zgarbiona sylwetka wpłynęła na bagażnik, ale jego pojemność pozostała godna. W konfiguracji pięcioosobowej, do dyspozycji podróżnych jest 440 litrów, czyli i tak dużo, jak na segment B – nawet ten „napompowany”. Otwór załadunkowy jest wystarczający.

Trzeba jednak liczyć się z wysokim progiem, który delikatnie utrudnia wkładanie cięższych przedmiotów. Z kolei na pochwałę zasługują praktyczne rozwiązania pod postaciami dodatkowych wnęk, mocowań, podwójnej podłogi i haczyków na drobiazgi. Gwoli ścisłości, po złożeniu drugiego rzędu możliwości transportowe rosną do 1222 litrów.

Najmocniejsza wersja w gamie

Miejski SUV nie musi być słaby i Volkswagen Taigo to potwierdza. Ten egzemplarz skrywa najmocniejszy silnik w ofercie. To konstrukcja 1.5 TSI, która generuje 150 koni mechanicznych i 250 niutonometrów. Uzupełnia ją siedmiobiegowy automat DSG.

Moc trafia na przednią oś, co w tej klasie nie stanowi zaskoczenia. Mało który klient w ogóle pyta o napęd na wszystkie koła. W końcu mówimy o samochodzie teoretycznie do miasta. Niemniej jednak osiągi tej konfiguracji są na tyle dobre, że w trasie też nie ma mowy o obawach.

Silnik 1.5 TSI
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Przyspieszenie do setki zajmuje 8,3 sekundy, co jest ponadprzeciętnym rezultatem. Natomiast prędkość maksymalna wynosi 212 km/h. I tutaj też trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. To wersja dla tych, którzy po prostu lubią dynamiczną jazdę.

Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG – dane techniczne:

  • Moc maksymalna: 150 koni mechanicznych
  • Maksymalny moment obrotowy: 250 niutonometrów
  • Skrzynia biegów: siedmiobiegowa, automatyczna
  • Napęd: na oś przednią
  • Masa własna: 1229 kilogramów
  • Przyspieszenie 0-100 km/h: 8,3 sekundy
  • Prędkość maksymalna: 212 km/h
  • Średnie zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 6,8 litra (test)

Czy to oznacza duży apetyt? Nic bardziej mylnego. Choć osiągi zwiastują spore spalanie, niemiecki crossover wykazuje się wstrzemięźliwością. W teście zużył dokładnie 6,8 litra w cyklu mieszanym. To nieco więcej, niż podaje producent, ale wciąż niewiele, jak na taki potencjał.

Wrażenia z jazdy

Gdy mówiłem o liście zalet, miałem w głowie tę największą – właściwości jezdne. I nie chodzi o to, że Taigo ma usportowiony charakter, bo nie ma. Kluczem do sukcesu jest tu za to szeroko pojęta „dorosłość prowadzenia”.

Co dokładnie mam na myśli? Układ kierowniczy jest precyzyjny, a zawieszenie trzyma wszystko w ryzach. Tym autem można sprawnie pokonywać zakręty i rozpędzać się do prędkości autostradowych, bez żadnych obaw.

Crossover coupe Volkswagena
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Pewność prowadzenia jest bardzo ważna, ale liczy się także charakterystyka podczas spokojnego przemieszczania się. W takich warunkach najłatwiej docenić niezły poziom tłumienia nierówności. Nawet pokonywanie torowisk nie wywołuje hałasu. Wyciszenie samochodu stoi na dobrym poziomie, ale na wspomnianych autostradach robi się już głośniej, co nie jest zaskoczeniem w tym segmencie.

Skromne gabaryty zwiastują dobrą zwrotność. I tak też jest w rzeczywistości. Volkswagen Taigo bardzo dobrze radzi sobie z zawracaniem i „wpisywaniem” w luki parkingowe. Widoczność do tyłu jest nieco gorsza ze względu na pochyloną szybę, ale czujniki parkowania i kamera cofania pozwalają uniknąć uszczerbków na lakierze.

VW Taigo
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Należy również wspomnieć o systemach wsparcia kierowcy. Jest ich dużo, ale działają raczej dyskretnie. Inżynierowie dostosowali ich pracę w taki sposób, by nie były inwazyjne w działaniu. I to znacząco wpływa na aspekt użytkowy. Kierowca czuje się znacznie pewniej, gdy nie ma nad sobą nieustannie pikającego „bata”.

Układ napędowy stanowi najjaśniejszy punkt całej konstrukcji. Jego wigor sprawdza się w każdych warunkach, tym bardziej że nie zaburza zużycia paliwa. Silnik jest kulturalny i nie denerwuje na wyższych obrotach.

Skrzynia biegów działa płynnie i tylko podczas gwałtownej redukcji ma delikatne opóźnienie. To jednak nie jest wina konstrukcji, tylko oprogramowania, które ma sprzyjać zmniejszeniu emisji. No cóż, takie czasy.

Ile kosztuje Volkswagen Taigo?

Czas zajrzeć do cennika, a ten wydaje się całkiem atrakcyjny, jak na dzisiejsze standardy. Volkswagen Taigo w bazowej wersji kosztuje dziś 102 890 złotych. Klient otrzymuje w zamian egzemplarz z pierwszym poziomem wyposażenia (Life), silnikiem 1.0 TSI (95 koni mechanicznych) i pięciobiegową skrzynią manualną.

Zainteresowani wariantem 150-konnym muszą wydać wyraźnie więcej, choć aktualna cena i tak jest niezła. Zacznijmy od tego, że jednostka 1.5 TSI występuje w tym modelu seryjnie z siedmiobiegowym automatem. Od razu jest też zintegrowana z trzecim poziomem wyposażenia za 123 790 złotych. Z kolei odmiana R-Line z prezentowanym układem napędowym to koszt 126 990 złotych.

Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line
Volkswagen Taigo 1.5 TSI DSG R-Line

Który wariant wybrać? Ten testowany jest zdecydowanie najbardziej udany, ale nie każdy potrzebuje takiej mocy. Postawienie na 116-konny silnik 1.0 TSI z automatem to także dobre rozwiązanie pozwalające zaoszczędzić od kilku do kilkunastu tysięcy.

Volkswagen Taigo to powiew oryginalności w ofercie niemieckiej marki. Oprócz ciekawej stylistyki, oferuje dobrze wykonane wnętrze, taką też ergonomię i dojrzałe właściwości jezdne. Z flagowym silnikiem ma również świetne osiągi.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hongqi L1

Mówią, że to Rolls Royce dla ubogich. Może mieć V8 pod maską

Vespa Elettrica Mansory 2024

Vespa po tuningu Mansory. Retro nabrało charakteru