Grand Prix Turcji już od pierwszego treningu budzi ogromne emocje. Dziś można być pewnym jednego: będzie bardzo ciekawie!
Pierwszy dzień na torze nieopodal Stambułu zdradził kłopoty z nawierzchnią. Kierowcy niemal na każdym okrążeniu mieli problemy z utrzymaniem odpowiedniego kierunku jazdy. Obroty stały się dla wszystkich normą. Narzekania zaowocowały wieczornymi przejazdami cywilnych aut, których opony miały „nagumować” asfalt. Pogoda jednak sprawiła niespodziankę.
I cały misterny plan…
Dziś pojawiły się obfite opady deszczu. Nitka toru stała się na tyle śliska, że nie było szans na jej pokonanie we właściwym tempie. Strategia związana z oponami była ograniczona do dwóch mniej popularnych wariantów: Wet (deszczówki) i Intermediate (przejśćiówki).
„Tureckie lodowisko” sprawiło bardzo wiele niespodzianek w kwalifikacjach – liderzy klasyfikacji generalnej musieli oddać czołowe lokaty innym kierowcą. Top 10 jest dla wszystkich sporym zaskoczeniem, podobnie jak topowy czas.
Stroll na czele
Tak, to właśnie Kanadyjczyk wywalczył swoje pierwsze pole postion w historii. Reperezenant Racing Point nie popełniał zbyt wielu błędów i jechał naprawdę płynnie. Wyprzedził Verstappena i kolegę z zespołu – Pereza. To też oznacza, że zeszłoroczny bolid Mercedesa okazał się skuteczniejszy w trudnych warunkach.
Wywołani do tablicy kierowcy Mercedesa zajęli miejsca nr 6 (Hamilton) i 9 (Bottas). Co ciekawe, ten drugi był słabszy od Raikkonena, który genialnie jeździ w deszczu (zajął 8 pozycję). Dobrą dyspozycję Alfy potwierdził także Giovinazzi, który także dostał się do Q3 i skończył na 10. lokacie. Dobrze spisał się też Albon i obaj kierowcy Renault.
Na szarym końcu standardowo: Haas i Williams w towarzystwie jednego Alpha Tauri (Kvyat). O kiepskim dniu mogą też mówić kierowcy Ferrari oraz McLarena, który zakończyli kwalifikacje w Q2.
Yes, you are reading this right…
Opublikowany przez F1 Sobota, 14 listopada 2020