To kolejny „zawodowiec”, który nie wie, jak postępować w ruchu drogowym. Miał się za ważniejszego.
Szeryf w ciągniku spowolnił auto osobowe, co miało być formą kary. Nikt nie wie, co na tym zyskał. Być może bliżej nieuzasadnioną satysfakcję, choć to również wydaje się mocno wątpliwe, biorąc pod uwagę okoliczności.
Zdarzenie miało miejsce na drodze krajowej numer 94 między Olkuszem a Krakowem. To mocno uczęszczana arteria, która jest wolniejszą alternatywą dla autostrady A4. Prowadzi przez fragmenty w terenie zabudowanym, gdzie nierzadko obowiązuje ograniczenie do 50 km/h.
Nieuzasadnione działanie
Nagrywający, który poruszał się autem osobowym stosował się do ograniczeń. Nie wymusił pierwszeństwa, nie blokował drogi – nie zrobił niczego, co mogłoby zasadnie sprowokować innego uczestnika ruchu. Przynajmniej tak nam się wydaje…
Gdy kierowca ciągnika postanowił go wyprzedzić, ten zjechał maksymalnie do prawej strony. Po wykonaniu manewru, użytkownik większego pojazdu zaczął hamować, aby spowolnić nagrywającego.
Jaki był w tym sens? Żaden. Kierowca osobówki zachował czujność i nie odpowiadał tym samym. „Zawodowiec” w końcu odpuścił i przyspieszył. Skoro niska prędkość mu przeszkadzała, to po co sam hamował i tracił jeszcze więcej czasu?
Nie myślcie, że uda się uzyskać odpowiedź. Niektórzy są po prostu nie do końca poważni i nie zdają sobie sprawy z tego, co robią. Agresja drogowa zawsze powinna być surowo karana.