Wszyscy wróżyli szybki koniec jednostek zasilanych paliwami płynnymi. Tymczasem coraz większa liczba koncernów zmienia strategie, mimo wciąż aktualnych planów Unii Europejskiej.
W tej grupie są także branżowi potentaci. Właśnie ogłoszono, że Stellantis inwestuje 6 miliardów w rozwój silników spalinowych. Czy to dobra decyzja? Pamiętajmy, że opieranie się jedynie na planach politycznych jest ryzykowne. Koncerny samochodowe zaczynają to rozumieć.
Od 2035 roku ma obowiązywać zakaz sprzedaży nowych samochodów na benzynę i olej napędowy. Wydaje się to absurdalnym pomysłem – i to pod kilkoma względami. Mówiąc w skrócie, planeta na tym nie zyska, a klienci stracą – przede wszystkim pieniądze.
Będzie więc drożej, a problem nie zostanie rozwiązany, tylko przeniesiony w inne miejsce. Komu na tym zależy? Trudno jednoznacznie stwierdzić, kto i co stoi za ekologicznym lobby. Z pewnością istnieje jakaś grupa interesu, która na tym chce zarobić.
Nietrudno również dostrzec, że decyzje podejmowane w kontekście europejskiego sektora motoryzacyjnego dają duże korzyści nowym graczom z Chin. Ta cała rewolucja sprzyja ich rozwojowi i zwiększaniu wpływów na Starym Kontynencie. Na tym etapie widać to już bardzo wyraźnie.
Stellantis inwestuje duże pieniądze
Niektóre koncerny postanowiły ogłosić całkowite przejście na układy zero-emisyjne. Oznacza to, że zrezygnują z napędów spalinowych i hybrydowych – jeszcze wcześniej, niż chciała tego Unia Europejska. Świetnym tego przykładem jest Jaguar. Brytyjska marka doskonale wie, że to ograniczy popyt, ale widocznie widzi w tym korzyści w dalszej perspektywie.
Na rynku nie brakuje również pragmatyków. Toyota i Renault nie przewidują pełnej elektryfikacji dopóki nie będzie miało to uzasadnienia ekonomicznego. I jest to bardzo dobre posunięcie. Klienci powinni mieć wybór. Poza tym, zróżnicowanie dobrze wpływa na rywalizację, która zawsze jest zalążkiem przyspieszenia rozwoju technologicznego.
Koncernów podejmujących takie decyzje jest coraz więcej. Stellantis inwestuje 6 miliardów, by rozwinąć konstrukcje spalinowe. Celem jest zasilanie etanolem, co przełoży się na wprowadzenie 40 nowych modeli.
Takie jednostki będą pracować w trybie flex-fuel. Mówiąc prościej, umożliwią tankowanie zarówno etanolu, jak i benzyny. Ta technologia ma być dostępna również w układach hybrydowych – by zmniejszyć emisję i zwiększyć wydajność.
>Renault inwestuje w auta spalinowe. Kolejna dekada bez ryzyka
Na tym etapie wiadomo, że inwestycja będzie związana przede wszystkim z Ameryką Południową, która jakoś nie naciska na regulacje rzekomo ekologiczne. To samo dotyczy Ameryki Północnej, Azji (z naciskiem na Chiny) i Afryki.
Europa wychodzi więc przed szereg bez gwarancji jakiegokolwiek sukcesu. Zapłacą za to mieszkańcy Unii Europejskiej, którzy wciąż nie są przekonani do napędów elektrycznych w takim stopniu, by można było zlikwidować układy konwencjonalne.