Gospodarka centralno-rozdzielcza zawsze podlega politycznym decyzjom i państwowym kontrolom, co zazwyczaj oznacza spowolnienie rozwoju. W branży motoryzacyjnej jest dokładnie tak samo. Pytanie tylko, czy politycy zdołają to dostrzec przed doprowadzeniem do katastrofy?
Po pierwszych latach euforii, nadszedł czas na bolesną refleksję, która będzie skutkowała licznymi stratami ekonomicznymi – na wielu frontach. Producenci coraz śmielej mówią o wątpliwościach dotyczących rewolucji całego przemysłu. Wśród nich jest Mercedes, który musi zmienić swoją strategię, jeżeli chce utrzymać zyski i zainteresowanie na odpowiednich poziomach.
Tu nie chodzi o to, by na Starym Kontynencie panowała „wolna amerykanka”. Zasady i granice muszą istnieć, ale nie mogą na siłę promować niechcianych rozwiązań. Niestety, włodarze Unii Europejskiej przekonali lub zmusili firmy samochodowe do zmian, które już teraz pokazują, że strategia jest po prostu błędna.
Popyt na samochody elektryczne jest mniejszy, niż chcieliby tego główni zainteresowani. Mimo lobbowania, stosowania ulg i wszelkich przywilejów, klienci wybierający auta z napędami akumulatorowymi stanowią wyraźną mniejszość.
A teraz wyobraźmy sobie, że nie ma żadnych obniżek, darmowych parkingów, buspasów i innych bonusów dotyczących aut elektrycznych – kto je wybierze na tym etapie? Garstka entuzjastów i konkretna grupa, której po prostu takie auto odpowiada.
Gdybyśmy odwrócili założenia polityczne i wsparli auta spalinowe oraz hybrydowe, to te zero-emisyjne w ogóle straciłyby nabywców. To też pokazuje, że sztuczne regulowanie rynkiem i wymuszanie trendów wbrew woli klientów jest błędem.
Słowo klucz: „alternatywa”
Co jest najlepszym rozwiązaniem? Dywersyfikacja oferty. Jeśli politycy wprowadzą zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych (w tym hybrydowych), to na rynku pozostaną tylko te elektryczne. Jeśli te ostatnie nie będą miały konkurencji, to ich rozwój zostanie naturalnie spowolniony.
Popyt na auta też spadnie, bo skończą się dopłaty, a modele na prąd przestaną być „wyjątkowe”. Jeżeli producenci będą sprzedawać mniej, to podniosą marże. Krótko mówiąc, będzie drożej. Jeśli to nie pomoże, to zaczną się zwolnienia. I tak zbliżamy się do pogłębiania socjalizmu..
>Volkswagen zwiększy liczbę hybryd. Powodem słaby popyt na elektryczne auta
Byłoby najlepiej, gdyby normy emisji spalin były ujednolicone, a przynajmniej zbliżone na kluczowych rynkach – amerykańskich, chińskim i europejskim. Wtedy Stary Kontynent nie cierpiałby na takie spowolnienie gospodarcze w porównaniu do wspomnianych regionów, które rozwijają się znacznie prężniej.
Traktowanie Europy jako odrębnego kawałka gospodarki doprowadzi do fatalnych skutków. Nie jesteśmy sami na tej planecie i należy to uwzględnić, jeśli mamy zapobiec tragedii ekonomicznej, która zbliża się coraz wyraźnej.
Mercedes zmienia strategię
Niemiecka marka może być dowodem na to, że decyzje polityczne wymagają licznych korekt w zakresie środowiskowo-gospodarczym. Mercedes zaczął szybko rozwijać swoją gamę pojazdów na prąd – wierząc, że to ma sens.
Dziś jednak już wiadomo, że zainteresowanie klientów jest za małe, by uzasadnić dalsze poważne inwestycje w tym zakresie. Auta elektryczne są bowiem za drogie, za ciężkie, za mało użyteczne, a przy tym w całym cyklu życia dalekie od przyjaźni z naturą. Być może za jakiś czas ich rozwój gwałtownie przyspieszy, ale dziś tego po prostu nie widać.
Zmiana strategii wprowadzonej przez producenta ze Stuttgartu ma lepiej przystosować ofertę do potrzeb klientów. Jak wynika z raportu Auto News, Mercedes wstrzymuje program rozwoju platformy MB.EA Large, która miała być zastosowana w elektrycznych odpowiednikach Klas E i S.
Teraz uznano, że dalsza inwestycja to strata pieniędzy. Klienci oczekujący najbardziej prestiżowych aut nie chcą napędów akumulatorowych – ograniczony popyt to potwierdza. Nic więc dziwnego, że plany uległy zmianie.
Warto jednak podkreślić, że mniejsze platformy MB.EA i MB.EA Medium będą wciąż rozwijane – z nadzieją, że rynek w końcu to doceni. Producent powinien dywersyfikować gamę w proporcjach zgodnych z popytem. Żadne rewolucyjne ruchy nie są wskazane.