Montowanie urządzeń rejestrujących jazdę to dziś absolutna podstawa. W wielu przypadkach mogą one rozwiązać sporne sytuacje.
Ta sprawa byłaby przegrana, gdyby nie nagranie. Do zdarzenia doszło 6 kwietnia na drodze S-52 (fragment w pobliżu Jasienicy). Użytkownik samochodu osobowego musiał gwałtownie hamować, by nie doszło do zderzenia z wielotonowym zestawem. Niestety, auto wpadło w poślizg i uderzyło w barierkę.
Na szczęście udało się przywrócić kontrolę nad pojazdem i kontynuować jazdę w celu jej wyjaśnienia. W końcu doszło do bezpośredniej konfrontacji z kierowcą TIR-a będącego sprawcą niebezpiecznej sytuacji.
Słuszna decyzja policji, ale…
Zawodowiec nie chciał przyznać się do winy. Twierdził, że patrzył w lusterka i zachował właściwą odległość od zbliżającego się samochodu. Na wieść o posiadaniu kamery przez poszkodowanego nie był już taki pewny swojej teorii.
Funkcjonariusze zapoznali się z materiałem zarejestrowanym przez urządzenie i szybko ustalili, że kierowca TIR-a jest winny. Zmienił pas, by wyprzedzać inny pojazd ciężarowy (co już samo w sobie jest bez sensu), gdy wyraźnie szybciej jadąca osobówka była około 10 metrów za nim.
Policjanci podjęli słuszną decyzję, ale wyobraźmy sobie, że nie mają do dyspozycji nagrania. Wtedy skończyłoby się to bez rozstrzygnięcia albo na niekorzyść kierowcy Audi, który rzekomo sam spowodował kontakt z barierkami.
Montaż wideorejestratora to dziś niemal obowiązek. Zachęcamy do zakupu takich urządzeń, bo mogą się przydać w spornych sytuacjach.