Kamery samochodowe są zbawieniem dla wielu kierowców, którzy uczestniczą w kontrowersyjnych sytuacjach drogowych.
Bardzo często zdarza się, że sprawca szuka kozła ofiarnego. Brak zamiaru przyznania się do winy tworzy spore komplikacje, ponieważ policjant ma przed sobą „słowo przeciwko słowu”. Ten uczestnik ruchu spowodował kolizję i robił zdjęcia, by udokumentować zdarzenie. Jego wina była niezaprzeczalna.
Gdyby funkcjonariusze przyjechali na miejsce i nie uzyskali nagrania, to użytkownik pojazdu ciężarowego mógłby zostać ukarany mandatem. Dlaczego? Wystarczy, że sprawca powiedziałby, że coś wybiegło mu na drogę albo kierowca jadący za nim nie zachował właściwego odstępu.
Domysły a fakty
Kamera samochodowa rozstrzyga jednak potencjalny spór. Na nagraniu widać, jak kierowca szwedzkiego auta celowo hamuje przed maską ciężkiego pojazdu. W pewnym momencie doprowadza do kolizji.
Robienie zdjęć z pewnością niewiele dało. Użytkownik wielotonowej maszyny mógł czekać na policję z uśmiechem na twarzy, choć z pewnością nie była to przyjemna sytuacja. Jak wynika z uzyskanych informacji, sprawca skończył z mandatem.
Według nas powinien ponieść poważniejsze konsekwencje. Utrata prawa jazdy oraz zgłoszenie ubezpieczycielowi „celowości” i próby wymuszenia mogłyby nauczyć tego kierowcę manier. Jeżeli otrzymał tylko mandat, to może powtórzyć swoje zachowanie z nadzieją, że nikt tego nie nagrywa.
Właśnie dlatego zalecamy kupno sprzętu rejestrującego jazdę. Kilkaset złotych przeznaczone na kamerę samochodową może zwrócić się już przy pierwszej spornej sytuacji.