Wielki entuzjazm po wprowadzeniu aut elektrycznych powoli przechodzi do historii. Szybko okazało się, że napędy akumulatorowe mają problemy, z którymi trudno dziś wygrać.
Właśnie dlatego producenci szukają rozwiązań, które rozwiążą bolączki trapiące praktycznie każde auto na prąd wykorzystujące aktualną technologię. Jednym z pomysłów są spalinowe agregaty. Przynajmniej tak twierdzi Mercedes.
Nie jest tajemnicą, że pojazdy na prąd są po prostu za ciężkie, a do tego wymagają stosunkowo długich postojów na ładowanie. Jak sobie z tym poradzić? Na tym etapie rozwoju nie ma cudów. Aby było lżej i szybciej, konieczne jest zastosowanie lżejszego, czyli mniejszego podzespołu.
To z kolei wpływa negatywnie na zasięg. I koło się zamyka. Właśnie dlatego inżynierowie Mercedesa pracują nad rozwiązaniem, które ma wyeliminować lub znacząco zmniejszyć kłopoty związane z użytkowaniem tych napędów.
Spalinowe agregaty to przyszłość z przeszłości
To ciekawe, że tak ważni producenci postanawiają wrócić do jednostek benzynowych. Nas to oczywiście nie dziwi, bo informowaliśmy o takich zwrotach akcji już kilka lat temu. To było po prostu nie do uniknięcia.
Trudno jednak mówić o innowacjach, skoro inne firmy korzystają już z takiej technologii. To tak naprawdę hybryda szeregowa, czyli układ, w którym konwencjonalna jednostka służy jako generator prądu ładującego akumulator. Energia w nim zgromadzona trafia następnie do silników elektrycznych, które napędzają koła.
Jednym z pierwszych popularnych aut z takim rozwiązaniem był Fisker Karma. Dziś tę technologię znajdziemy na przykład w układach e-Power Nissana czy wybranych hybrydach Hondy. Jak widać, Japończycy szybciej zorientowali się, że sam „elektryk” nie jest dziś przepisem na sukces.
Warto podkreślić, że nie są to jedynie pogłoski czy wstępne plany. Świadczy o tym testowanie prototypu na bazie Mercedesa EQS. Został on dodatkowo wyposażony w dwucylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1 litra.
Dzięki temu, zasięg samochodu wyraźnie wzrósł, a wielkość baterii – zmalała. Taki efekt był oczywisty. Znacznie lepiej zastosować zbiornik paliwa o słusznych gabarytach, niż tak samo duży akumulator, który waży wielokrotnie więcej.
Taki range-extender nie jest może lekiem na całe zło (to wciąż emisja CO2), ale ułatwia użytkowanie. Problem w tym, że obala mit samochodów elektrycznych, które mają być tak przyjazne w użytkowaniu, jak te spalinowe. Fizyki nie da się oszukać. Klientów można, ale nie na dłuższą metę.
Szczegóły techniczne dotyczące hybrydy Mercedesa nie zostały ujawnione. Wiemy jedynie, że zastosowany silnik to tak naprawdę połowa dwulitrowej jednostki z doładowaniem, którą można znaleźć w licznych modelach niemieckiej marki.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że spalinowe agregaty pozwoliły na zmniejszenie akumulatora o połowę, co oczywiście przełożyło się na masę i jakość prowadzenia. Można było tak od razu. Hybrydy są znacznie bardziej optymalnym rozwiązaniem. I żadne ekologiczne lobby nie zdoła tego obalić – chyba, że tylko w Europie, gdzie idea coraz częściej wykracza poza rozsądek i globalną perspektywę.