Jeszcze kilka godzin temu pisaliśmy o mało optymistycznych planach dotyczących hiszpańskiego producenta. Dział Public Relations postanowił zareagować i wyjaśnić sprawę.
SEAT twierdzi, że zagraniczne media źle zinterpretowały słowa dyrektora generalnego, który sugerował nieco inny pomysł na tę markę. Nikogo raczej to nie zaskoczyło biorąc pod uwagę błyskawiczny wzrost sprzedaży CUPRY i niwelowanie różnić w ofercie silnikowej między nią a SEAT-em.
Okazuje się jednak, że sugestie dotyczące zmiany strategii dotyczącej marki i wycofanie jej z rynku motoryzacyjnego są przedwczesne. Ma o tym świadczyć oficjalne oświadczenie, które dotarło do mediów w godzinach popołudniowych.
SEAT ma się dobrze?
Volkswagen pracuje nad elektryfikacją hiszpańskiej marki i wskazuje jej dalszy rozwój. Nowe formy mobilności mają być nie tyle zastąpieniem, co uzupełnieniem aktualnej gamy. To akurat dobra wiadomość dla potencjalnych nabywców, którzy będą mieli większy wybór. SEAT ma rozwijać mikromobilność, czego przykładem ma być SEAT MÓ.
„Źródłem nieporozumienia była interpretacja i wyciągnięcie z szerszego kontekstu słów Thomasa
Schäfera, dyrektora generalnego Volkswagena, który w rozmowie z redakcją Autocar podczas targów IAA Mobility 2023 powiedział między innymi, że dla marki z Martorell planowana jest inna rola” – oznajmili przedstawiciele SEAT-a.
Hiszpańska firma stara się od razu potwierdzić dalsze działania wskazując na przyszłe debiuty rynkowe hybrydowych napędów, które pojawią się w Ibizie, Aronie oraz Leonie. Jeśli marka utrzyma się na rynku, to oczywiście lepiej dla samych klientów i jej fanów.
Pytanie tylko, po co CUPRA oferuje niewielkie jednostki napędowe w tych samych modelach co SEAT. Leon w obu markach może być dostępny z silnikiem 1.5 TSI przy czym CUPRA wygląda znacznie bardziej atrakcyjnie. Jak więc przekonać klienta do SEAT-a, skoro obok stoi coś, co prezentuje się charakternie i stwarza pozory pojazdu sportowego? To naprawdę ciężkie zadanie.
Właśnie dlatego najlepszym rozwiązaniem było rozróżnienie obu gam, a nie pogłębianie podobieństw. Hiszpański producent mówi o wzroście sprzedaży i niemal 200 tysiącach sprzedanych aut. I to się chwali.
Na dłuższą metę jednak trudno będzie utrzymać taką strategię. To tak, jakby Audi oferowało Volkswagena Golfa, tyle że z czterema pierścieniami na grillu i nieco innym wyposażeniem. Oczywistym jest, że większość wybrałaby klasę premium.