Kompaktowe kombi z benzynowym silnikiem to coraz rozsądniejszy wybór. Dlaczego? Ekologiczne lobby wypiera z rynku świetne diesle, a hybrydy są drogie (szczególnie te plug-in). O elektrycznych modelach w ogóle ciężko wspominać, bo sens posiadania auta rodzinnego z takim napędem jest raczej żaden.
I właśnie dlatego SEAT Leon Sportstourer powinien być obiektem zainteresowania pragmatycznego klienta, który nie jest pozbawiony chęci czerpania radości z jazdy. Tak, hiszpański model ma co najmniej kilka mocnych argumentów, by do siebie przekonywać. Nie jest jednak pozbawiony wad, dlatego warto poznać go bliżej i przekonać się, czy aby na pewno sprosta naszym oczekiwaniom.
Zacznijmy od stylistyki, która jest ewolucją znanej już koncepcji wprowadzonej przez poprzednika. Od razu można rozpoznać, że to Leon, choć każdy element jest nieco inaczej narysowany, niż w trzeciej generacji.
Reflektory są węższe, nieco bardziej eleganckie, a grill ma inny kształt. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że to wersja FR, którą wyróżniają między innymi dedykowane felgi, przeprojektowane zderzaki oraz oznaczenia.
Tylny zwis jest bardzo długi, co widać dopiero z profilu. Niemniej jednak ta sylwetka może się podobać, co jest zasługą nie tylko niezłych proporcji (jak na kombi), ale też opadającej linii dachu, zwężających się przeszkleń bocznych i licznych przetłoczeń. Tył nawiązuje oczywiście do hatchbacka, czego przykładem są lampy połączone blendą LED. Dzięki mocno pochylonej szybie, jest w tym projekcie odrobina dynamiki.
SEAT Leon Sportstourer – wnętrze
W kabinie można poczuć się, jak w każdym z kompaktów koncernu Volkswagena. „Klocki” są te same, dlatego różnice ograniczają się do elementów wpływających głównie na stylistykę. Projekt sam w sobie nie jest zły, jednakże nie obyło się bez wpadek ergonomicznych, które mogą irytować potencjalnych użytkowników. Ale po kolei…
Zegary są oczywiście cyfrowe i są dopracowane. Ich motywy można dobierać zgodnie z własnymi oczekiwaniami. Należy zaznaczyć, że każdy z nich jest czytelny. Kolejnym plusem jest kierownica, która świetnie leży w dłoniach, a do tego dysponuje fizycznymi przyciskami, które zawsze są wygodniejsze, niż te dotykowe. I nie ma w tej kwestii żadnych wyjątków.
Kolejnym ważnym instrumentem jest dotykowy ekran multimedialny, który wystaje poza obrys podszybia – zgodnie z aktualną modą. Działa całkiem sprawnie, choć wcześniej stosowany wyświetlacz był po prostu bardziej ergonomiczny. W tym przypadku panel klimatyzacji został zintegrowany, co też wpływa na obsługę.
>SEAT Ateca 2.0 TSI DSG 4Drive, czyli SUV, którego lista zalet uległa zmianie wraz z czasem (test)
I tu należy wspomnieć o dotykowych przyciskach, które umieszczono bezpośrednio pod ekranem. Odpowiadają one za temperaturę i głośność multimediów. Problem w tym, że nie są podświetlone. Dziwne. Kolejnym niejasnym zabiegiem jest umieszczenie przycisków od podgrzewania szyb po lewej stronie – na dotykowym panelu sterowania światłami zewnętrznymi. Te same rozwiązania znajdziemy w Golfie i Octavii, co oznacza, że chodziło o oszczędności. Niestety, odbijają się one na użytkowniku.
A co z jakością wykonania? W tej kategorii nie ma powodów do narzekań – stoi na właściwym poziomie. Spasowanie też nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Co ważne, fortepianowa czerń prawie nie występuje, dlatego liczba elementów ulegających szybkiemu porysowaniu jest stosunkowo niewielka. I bardzo dobrze.
Fotele wyglądają bardzo estetycznie i są wygodne. Ich wyprofilowanie utrzymuje ciało podczas dynamicznej jazdy, także wtedy, gdy kierowca ma ponadprzeciętne gabaryty. Elektryczna regulacja, pamięć ustawień oraz podgrzewanie sprzyjają komfortowi. Czego brakuje? Długonogim przydałaby się funkcja przedłużania siedziska.
W drugim rzędzie jest zaskakująco dobrze. Przestrzeni nie brakuje w żadną ze stron. Nawet dwaj wysocy pasażerowie zmieszczą się tu bez problemu. Na kąt pochylenia oparcia nie sposób narzekać. To samo dotyczy rozmiarów siedziska. Środkowe miejsce jest oczywiście węższe, a do tego trzeba liczyć się z wysokim tunelem między stopami. Na pochwałę zasługują natomiast gniazda USB-C i niezależny panel klimatyzacji z dyszami nawiewu.
Pod szeroką klapą kryje się naprawdę ogromny bagażnik. Jego bazowa pojemność to 620 litrów. Od razu zwraca uwagę dobre wykończenie. Burty też zostały pokryte tapicerką. Fajnie, że księgowi nie wtrącili się za bardzo. Poza tym, próg załadunku poprowadzony został stosunkowo nisko, dlatego wkładanie ciężkich przedmiotów nie stanowi wyzwania.
Jako że to kombi, można liczyć na garść praktycznych rozwiązań. Są tu haczyki, dodatkowe wnęki po obu stronach, dobrze pracująca roleta oraz solidne mocowania. Drugi rząd można złożyć za pomocą cięgien umieszczonych na górnych strefach burt (tuż obok haczyków). W szybki sposób można więc powiększyć przestrzeń ładunkową do 1600 litrów.
Kluczowe parametry
Czy zwykły silnik benzynowy może być dobrym rozwiązaniem w samochodzie rodzinnym? A i owszem. To sprawdzona jednostka 2.0 TSI, która w tym modelu oddaje do dyspozycji 190 koni mechanicznych oraz 320 niutonometrów. To wszystko przy masie 1436 kilogramów.
Samochód występuje z przednim napędem, co przy takich wartościach nie stanowi problemów ze znalezieniem przyczepności. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że przenoszeniem mocy zajmuje się siedmiobiegowa przekładnia DSG. Sprint do setki zajmuje 7,6 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 233 km/h. Takie rezultaty są naprawdę ponadprzeciętne, biorąc pod uwagę rolę samochodu.
SEAT Leon Sportstourer 2.0 TSI DSG – dane techniczne:
- Moc maksymalna: 190 koni mechanicznych
- Maksymalny moment obrotowy: 320 niutonometrów
- Skrzynia biegów: siedmiobiegowa, automatyczna
- Napęd: na przednią oś
- Masa własna: 1536 kilogramów
- Przyspieszenie 0-100 km/h: 7,6 sekundy
- Prędkość maksymalna: 233 km/h
- Średnie zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 8 litrów (test)
Istotne jest też zużycie paliwa. I tu wiele zależy od stylu jazdy. Nie będąc zawalidrogą, ale też bez żadnych sportowych aspiracji, można zmieścić się w 8 litrach. Nie jest to wynik na poziomie 150-konnego diesla, ale i tak trudno byłoby kręcić nosem. Przy takich osiągach to i tak mniej, niż można oczekiwać. Oczywistym jest, że cięższa noga bez problemu wywinduje spalanie do ponad 10 litrów.
Wrażenia z jazdy hiszpańskim kombi
Hiszpańskie kombi pozostało bardzo zwarte i jego prowadzenie po prostu cieszy. Może i nie skrywa 300 koni i napędu na obie osie, ale i tak potrafi dać dużo frajdy – nawet na krętych drogach. Sporym zaskoczeniem może być sztywność konstrukcyjna. I nie chodzi jedynie o sprężyste zawieszenie. Spośród wszystkich kompaktowych modeli koncernu VW, ten wydaje się najbardziej zwarty.
Układ jezdny zasługuje na uznanie. SEAT Leon Sportstourer szybko integruje się z użytkownikiem. Nawet laik wyczuje podczas dynamicznej jazdy, gdzie skierowane są koła. Lekka podsterowność może się pojawić (jak to w przednionapędowych autach), ale to raczej rzadkie zjawisko. Kierowcy o lekko sportowym zacięciu będą więc zadowoleni.
To nie oznacza, że można zapomnieć o komforcie. Tłumienie nierówności, mimo prostego układu zawieszenia, zostało utrzymane na rozsądnym poziomie. Pewne braki można dostrzec głównie w przypadku wyciszenia – na wysokości tylnych słupków. To jednak i tak niewielki minus, biorąc pod uwagę całość.
Układ napędowy wydaje się skrojony na miarę. Jako dinozaur mentalny wolałbym 190-konnego diesla (ze względu na moment i skromniejszy apetyt), ale w tych czasach taki benzyniak jest bardzo dobrym wyborem. Oferuje nie tylko wysoką kulturę pracy, ale też znakomitą dynamikę. Współpracująca z nim skrzynia działa precyzyjnie, ale przy gwałtownych redukcjach bywa opóźniona. To z pewnością „zasługa” oprogramowania sterującego, które ma być bardziej „eko”.
SEAT Leon Sportstourer – cena
Ile kosztuje ten model? To zależy od konfiguracji. Ta bazowa startuje od około 110 tysięcy złotych. W podstawie klient otrzymuje egzemplarz w wersji Style z silnikiem 1.5 TSI i sześciobiegową skrzynią manualną. W prezentowanej konfiguracji to wydatek niecałych 140 tysięcy złotych. Trzeba jednak wziąć pod uwagę ograniczoną podaż. W najnowszej ofercie nie ma już 190-konnego silnika i nie wiadomo, czy jeszcze powróci. Byłoby fajnie.
SEAT Leon Sportstourer to bez wątpienia udany i solidny samochód, który spokojnie może pełnić rolę przyjaciela rodziny. Co ważne, ma dopracowany układ jezdny, dlatego na pewno spodoba się kierowcom, którzy czasami lubią pojeździć po krętych drogach.
To oczywiście nie oznacza, że nie ma wad. Według mnie największym problemem jest ergonomia, która w poprzedniku była na wysokim poziomie. Pewne braki można jednak zlikwidować przy okazji liftingu, dlatego pozostaje mieć nadzieję, że Hiszpanie zrobią, co trzeba.