Światła są niezwykle istotnym elementem infrastruktury drogowej. Znacząco wpływają na bezpieczeństwo ruchu.
Gdy nastąpi awaria sygnalizacji, niektórzy kierowcy zaczynają się gubić, szczególnie w miejscach o dużym natężeniu. Świetnym tego przykładem jest Ruda Śląska i skrzyżowanie ulic Zabrzańskiej z 1-go Maja.
W ostatnim czasie miała tam miejsce usterka, która doprowadziła do dezaktywacji świateł. W takich przypadkach koniecznością jest stosowanie się do pozostałych znaków. Mówią one jasno, kto ma pierwszeństwo i kto powinien zaczekać.
STOP nie jest dla ozdoby
Jak doskonale widać, na odcinkach podporządkowanych znajduje się dobrze widoczny znak STOP. Występuje zarówno w wersji pionowej, jak i poziomej na jezdni. Trudno więc byłoby go tak po prostu nie zauważyć.
Okazuje się jednak, że wielu kierowców nie zwracało na niego uwagi. Pokonywali skrzyżowanie wymuszając pierwszeństwo nie zdając sobie z tego sprawy. W niektórych momentach niewiele brakowało do tragedii.
W końcu jednak doszło do wypadku. Jeden z kierowców jechał prawidłowo, gdy drugi wymusił pierwszeństwo. Nie było czasu na reakcję. Zderzenie było poważne, ale nikt uczestnikom zdarzenia nie zagrażało niebezpieczeństwo.
Może nie wyglądało to aż tak kuriozalnie, jak w indyjskich aglomeracjach, ale kierowcy i tak nie popisali się rozwagą. To naprawdę ogromny fart, że udało się uniknąć poważnych zdarzeń w takich okolicznościach.
Z tego miejsca apelujemy o ostrożność. Brak aktywnej sygnalizacji świetlnej nie oznacza „wolnej amerykanki”. Trzeba zwracać uwagę na znaki i się stosować do ich wskazań. Inaczej zmaksymalizujemy ryzyko.