Złośliwi mogliby stwierdzić, że to „Polska w pigułce”. Choć nasz naród wydaje się cywilizowany, nie brakuje ludzi o mocno ograniczonym intelekcie.
W tym przypadku mamy dwóch głównych bohaterów. Jeden autem ściął latarnię, drugi ją ukradł. Warto dodać, że były to dwie niezależne osoby, które ze sobą nie współpracowały. Przypadek sprawił, że połączył ich ten świecący przedmiot.
W tym wszystkim najwięcej szczęścia mieli piesi. Matka z dziećmi i psem oraz inna kobieta znajdowały się kilka metrów od zdarzenia. Gdyby latarnia upadła nieco dalej mogłoby dojść do prawdziwej tragedii.
Głupota za głupotą – pod okiem kamery
Kamera umieszczona tuż przy skrzyżowaniu zarejestrowała, jak kierowca Audi próbuje skręcić przy wysokiej prędkości w ulicę prostopadłą. Albo poniosła go brawura, albo doszło do zagapienia. Jego auto wpadło w podsterowność.
Podróż skończyła się na wspomnianej latarni. Masz upadł na chodnik w pobliżu spacerujących ludzi. Sprawca zdarzenia, nie zastanawiając się długo, postanowił odjechać, jak gdyby nigdy nic. Raczej nie zdawał sobie sprawy, że jest nagrywany. Trudno wykluczyć również jazdę pod wpływem alkoholu.
Później pojawił się inny bohater. Gdy latarnia była już przestawiona obok jezdni, tajemniczy mężczyzna postanowił odczepić jej kluczowy element. Po kilku intensywnych ruchach udało się tego dokonać. Światło wylądowało w plecaku i tyle je widzieli…