Ktoś powinien zebrać te wszystkie historie i napisać książkę lub nakręcić film pt. „Kurierzy”. To mógłby być wartościowy komediodramat.
To oczywiście pół żartem, pół serio. Praca kuriera jest naprawdę męcząca. Ciężkie paczki w połączeniu z ciągła walką o czas to nic przyjemnego. Najbardziej wprawieni w bojach dostawcy potrafią być wydajniejsi od innych, ale nierzadko przepłacają to zdrowiem.
Pamiętajmy również o tym, że pośpiech bardzo często eliminuje naszą koncentrację. Wtedy też podejmujemy nietrafne decyzje albo o czymś zapominamy. Tak też było w tym przypadku, kiedy pewien kurier postanowił dostarczyć przesyłkę do prywatnego odbiorcy.
Właściciele posesji akurat podjechali, gdy ten zaparkował. Wystarczyło więc wyjść z kabiny, przekazać przesyłkę i zatwierdzić protokół odbioru. Normalna procedura w takich przypadkach, ale…
Ręczny to czasem za mało
Problemem okazała się dekoncentracja. Kurier zapomniał o lepszym zabezpieczeniu auta przed stoczeniem. Nie zostawił go na biegu, a hamulec ręczny nie wystarczył. Pochyłość drogi była znacząca.
Postawa kobiety też nie była przesadnie mądra. Widząc toczący się pojazd nie zareagowała od razu. Dopiero, gdy kurier obrócił głowę i dostrzegł, co się dzieje, ruszyła za nim. Mężczyzna chciał tak szybko biec, że od razu się przewrócił.
Jako że ręczny był zaciągnięty, pojazd toczył się wolno – przynajmniej na początku. Pozostaje mieć nadzieję, że udało się go zatrzymać przed kolizją.