Jeżeli ktoś kazałby podać przykład amerykańskiego samochodu, to z pewnością większość wymieniłaby muscle cara albo półciężarówkę.
A gdyby tak połączyć te dwie koncepcje? Wbrew pozorom, istnieją już takie projekty. Ten jest jednak najnowszym z nich. Oto nowy Ford Mustang Pick-up, który wydaje się połączeniem wszystkiego, co oferuje amerykańska motoryzacja.
Wróćmy jednak do wątku historycznego. W latach 50. na rynku pojawił się Ford Ranchero. Była to półciężarówka o gabarytach i proporcjach zwykłej osobówki. Klasyfikowano ją jako użytkowe coupe. Co ciekawe, koncepcja przetrwała, ale w zupełnie innym modelu. Jest nim Falcon Ute, którego można dostać przede wszystkim w Australii.
>Ford Bronco Galpin. Jeszcze bardziej retro
Wspomniany Ranchero przetrwał do 1979 roku. Amerykanie nie zdecydowali się na wskrzeszenie takiego nadwozia, choć to nie oznacza, że nie pokuszą się o to niezależni inżynierowie i projektanci. Świetnym tego przykładem jest właśnie prezentowany pojazd, który ukrywa się pod kryptonimem S750.
Nowy Ford Mustang Pick-up
Wyróżnikiem tej konstrukcji jest przede wszystkim jej świeżość. Projekt oparto na najnowszej generacji kultowego coupe. Tak naprawdę nie mieliśmy jeszcze okazji nią jeździć w Polsce, a w Stanach Zjednoczonych są już dostępne liczne pakiety modyfikacji do tego modelu.
Za stworzenie tego ciekawego nadwozia odpowiada Oscar Vargas. Ten sam człowiek jest właścicielem Dodge’a Chargera, który również jest przerabiany na półciężarówkę. W realizacji zmian pomaga firma Smyth Performance.
Mustang Pick-up ma ten sam pas przedni, co oryginał, ale za jego drzwiami doszło już do rewolucji. Linia dachu została oczywiście ścięta. Tylną szybę wkomponowano na płasko, a za nią zbudowano skrzynię załadunkową, którą zwieńcza klapa uzupełniona spojlerem. Co ciekawe, wydechy, lampy i zderzak są praktycznie seryjne.
Doskonale widać także wyraźnie poszerzone błotniki. Niewykluczone, że takie modyfikacje wymagały zwiększenia rozstawu osi. O tym jednak nie wspomniano, dlatego nie ma co do tego pewności.
Sercem auta jest oczywiście kultowe V8 o pojemności 5 litrów. W seryjnym modelu potrafi wytwarzać około 450 koni mechanicznych. Zgodnie z tradycją, cały potencjał trafia na tylne koła.
nawet spoko wygląda
ja bym powiedział, nie że „pełna amerykanizacja”, tylko „pełna australifikacja”. Toż to klasyczny UTE – symbol australijskiej motoryzacji – to tam połączenie samochodu sportowego i pickupa przyjęło się najbardziej (o ile nie zrodziło w ogóle). Amerykańskość pełną gębą to jednak albo sportowiec 2+2 z V8, albo ogromny pickup. To rzecz australijska, żeby to łączyć.
takie współczesne el camino. gorsze od pierwowzoru.
Nie, nie, nie….
u nich oczywiście 5 litrów pod maską , a nam tu w Europie karzą oszczędzać światło , chyba wlasnie po to żeby w USA mogli jeździć wypasionymi autami
Dokładnie. My przecież mamy misję zbawienia świata.
Słyszałeś może o el camino, zanim to napisałeś
Panie dziennikarzu?
El Camino, Polonez truck etc. 🤔😎 Nie ukrywajmy jednak że to nawet ciekawa koncepcja. Peugeot 206 CC też był wyśmiewany a dziś połowa aut ma wersję z dachem w bagażniku, od forda ka po mercedesa 🤔