Rynek transferowy ponownie nabiera rozpędu. Wszystko za sprawą niemieckiego kierowcy wyścigowego, który postanowił zmienić barwy.
Nico Hulkenberg odchodzi z ekipy Haas po sezonie 2024. Warto podkreślić, że są to potwierdzone informacje. Gdy to ogłoszono, było jasne, że nie rezygnuje z Formuły 1, tylko ma już dopięty deal z innym zespołem. Na potwierdzenie tych informacji nie trzeba było długo czekać.
Szybko okazało się, że jego nowym pracodawcą będzie Kick Sauber. Teoretycznie, jest to powrót do szwajcarskiego teamu po dekadzie. Przypomnijmy, że Hulk był już kiedyś jego członkiem, ale bez sukcesów. Powodem okazały się kłopoty finansowe, przez które Niemiec nie dostawał nawet pensji.
Nico Hulkenberg ma duże doświadczenie
Wbrew pozorom, jego kariera w F1 jest obfita w barwy. Zanim trafił do Saubera, podpisywał kontrakty z Williamsem (2010) i Force India (2012). Po Sauberze (2013), wrócił do tej drugiej ekipy (2014-2016), a później przeszedł do Renault (2017-2019).
Gdy stracił miejsce we francuskim teamie, został rezerwowym ekipy Racing Point, która transformowała w Astona Martina. Wtedy też kilkukrotnie zastępował regularnych kierowców zaliczając solidne występy.
To sprawiło, że w 2023 roku zainteresował się nim Haas. Od początku tej współpracy, Nico Hulkenberg spisuje się naprawdę dobrze. Nie popełnia przesadnych błędów i zazwyczaj mieści się w pierwszej dziesiątce, gdy nadarza się taka okazja.
W bieżącym sezonie ma 4 punkty i wykazuje się znacznie inteligentniejszą jazdą, niż jego kolega z zespołu, Kevin Magnussen. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że Hulkenberg nigdy w karierze F1 nie stawał na podium, a miał na to szanse. Wygrał za to Formułę BMW ADAC (2005), Formułę 3 (2007) i 24h Le Mans (2015).
Sauber to ciekawy kierunek
Nie można jednak wykluczyć, że 37-latek jest w najlepszej dyspozycji w swojej karierze – jakkolwiek to brzmi. W końcu na tle Alonso czy Hamiltona wciąż jest jeszcze młody. Zakontraktowanie go w Sauberze wydaje się całkiem logiczne, mimo że ta ekipa aktualnie zamyka stawkę. Dlaczego?
Sauber skupia się na sezonach 2025 i 2026, które będą dla tej ekipy bardzo istotne. Po pierwsze, zmieni się regulamin, który może doprowadzić do licznych przetasowań w stawce. Po drugie, w 2026 roku do zespołu dołączy Audi, czyli marka z dużymi ambicjami.
Nico Hulkenberg podpisał wieloletni kontrakt (najpewniej 2+1), dlatego ma pewne miejsce na kilka lat, a przy tym dobre prognozy na przyszłe starty. Audi będzie dużym wzmocnieniem, bo planuje zaangażować się bardziej, niż Alfa Romeo, która sezon temu współpracowała z tą ekipą.
Nico Hulkenberg dał nadzieje Magnussenowi
Gdyby Haas na przyszły sezon zamierzał zostawić tylko jednego z dotychczasowych kierowców, to z pewnością byłby to Hulkenberg. Ten jednak odchodzi, co daje pewne szanse Magnussenowi. Nie jest to jednak pewnik.
Wydaje się, że duże szanse na fotel w Haasie ma Oliver Bearman. Przypomnijmy, że to junior Ferrari, który w tym sezonie zastąpił Sainza i mimo braku czasu na przygotowanie zdobył w wyścigu 7 punktów. Ponadto, wykazywał się bardzo dużym rozsądkiem. Jako że czerwone kombinezony zarezerwowane są dla Leclerca i Hamiltona, młody kierowca nie będzie miał szans, by dołączyć do tego zespołu w najbliższym czasie.
>F1 może zablokować dołączenie kolejnych zespołów w nowym Concorde Agreement
Haas jest jednak uznawany za ekipę satelicką Ferrari. Ma nawet drugą siedzibę w Maranello. Wydaje się zatem naturalne, że Bearman przymierzany jest do drugiego fotela. Duże prawdopodobieństwo, że byłby znacznie lepszy, niż Magnussen. Mógłby również nabrać doświadczenia i zastąpić Hamiltona, gdy ten pożegna się z F1.
Liczba wolnych foteli na przyszły sezon wciąż jest spora, dlatego nie wiadomo do jakich transferów jeszcze dojdzie. Audi z pewnością naciska na Sainza, ale ten raczej szuka bezpieczniejszego rozwiązania. Red Bull i Mercedes wciąż mają miejsca do wykorzystania. Pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejne doniesienia z padoku.