Niektórzy uczestnicy ruchu nie radzą sobie z własnymi emocjami, co skutkuje niepożądanymi zdarzeniami drogowymi.
Tak też było w tym przypadku, kiedy doszło do wymuszenia pierwszeństwa. Nerwówka za kierownicą nie pomogła w uspokojeniu sytuacji. Wręcz przeciwnie. Kluczowy był tu klakson, który wydawał się mocno nadużywany.
Zacznijmy od tego, że wspomniane wymuszenie nie było skrajnie poważnym i niebezpiecznym wykroczeniem. Nagrywający znajdował się w terenie zabudowanym, dlatego prędkości były niskie, a na dodatek wyraźnie opóźnił hamowanie. Z pewnością nie było to wymuszone nieuwagą.
I wtedy też pojawił się pierwszy sygnał dźwiękowy. W odpowiedzi na niego użytkownik błękitnego pojazdu nacisnął na hamulec. To zaogniło nikomu niepotrzebny „spór” i sprowokowało nagrywającego, do jeszcze dłuższego użycia klaksonu.
Nerwówka za kierownicą – o co chodziło?
Kierowca minivana w końcu zatrzymał samochód i wyszedł z kabiny. Podszedł do tylnej części karoserii, spojrzał na zderzak i rozłożył ręce sugerując, że nie wie, o co chodzi. Najpewniej zdawał sobie sprawę, że do niczego nie doszło, ale chciał to dobitniej pokazać.
Nerwówka za kierownicą to zawsze najgorsza z możliwych postaw. Nigdy nie prowadzi do czegokolwiek dobrego. Pamiętajmy, że pod wpływem emocji możemy podjąć złe decyzje, które przyniosą poważne konsekwencje. W tym przypadku udało się ich uniknąć, ale nie zawsze tak jest.
Zobacz także: Wypożyczył Toyotę na minuty i mu odbiło. Agresor wysiadł z auta i zaatakował innego kierowcę (wideo)
Jak zwykle apelujemy o rozwagę podczas jazdy. Minimalizowanie ryzyka to obowiązek każdego uczestnika ruchu. Ostrożność jest kluczowa. I nawet jeśli ktoś popełni błąd lub zrobi coś złego celowo, to nie należy odpowiadać tym samym. Zachowajmy spokój, a w razie niebezpieczeństwa – wezwijmy odpowiednie służby.