To zdarzenie mrozi krew w żyłach i udowadnia, że powiedzenie „Patrz w lusterka, motocykle są wszędzie” powinno też dotyczyć samochodów.
W tym przypadku to nie użytkownik jednośladu pędził na złamanie karku. Wręcz przeciwnie. Zawinił kierowca, który doprowadził do wypadku. Motocyklista dostał od tyłu, co skończyło się upadkiem na jezdnię. W tym wszystkim był ogrom szczęścia.
Na nagraniu widać, jak auto osobowe zbliża się z wysoką prędkością. Jego użytkownik nie reaguje aż do momentu zderzenia z drugim uczestnikiem ruchu. Uderzenie było silne. Maszyna została wypchnięta spod nóg motocyklisty i zatrzymała się kilkadziesiąt metrów dalej.
Motocyklista dostał od tyłu, ale przeżył
Poszkodowany miał fart. Inaczej nie można tego nazwać. Maska samochodu była poprowadzona na tyle nisko, że zderzenie nastąpiło pod jego siedzeniem, co zniwelowało energię, z którą musiało poradzić sobie ciało. Niemniej jednak w takich okolicznościach można nawet skręcić kark lub połamać kręgi. W motocyklu nie ma przecież zagłówków.
Zobacz także: Wypadek motocyklisty na Zakręcie Mistrzów: Barierka mogła go przeciąć na pół (wideo)
Motocyklista dostał od tyłu na tyle mocno, że spadł mu kask. Najpewniej nie był on prawidłowo zapięty. Gdyby uderzył głową o asfalt, mógłby zginąć lub doznać bardzo poważnych uszczerbków na zdrowiu. Szczęście w nieszczęściu, że z przeciwka nie nadjeżdżał też inny pojazd.
To zdarzenie pokazuje, jak niewiele trzeba, by doszło do poważnego wypadku. Apelujemy o ostrożność i przestrzeganie przepisów. Jeżdżąc na motocyklu zawsze pamiętajmy o prawidłowym zapięciu kasku i zakładaniu odzieży ochronnej. To jedyne zabezpieczenia użytkowników jednośladów.