Mentalność niektórych polskich kierowców udowadnia, jak daleko jesteśmy od wyleczenia narodowych kompleksów.
Oto przykład prosto z fragmentu autostrady A4 w kierunku Krakowa. Zdenerwowany mężczyzna miał więcej odwagi, gdy podszedł kolega. Samemu nie był taki pewny siebie. Jego wcześniejsze zachowania też nie napawają optymizmem.
Zacznijmy od tego, że wszystko zaczęło się od wyprzedzania. Podjął się tego kierowca TIR-a, który chciał znaleźć się przed innym jadącym zestawem. Widzimy fragment materiału, który jest już końcem manewru, dlatego trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie było tempo wyprzedzania.
Brak logiki i agresja
Z pewnością powolne wyprzedzanie może irytować innych uczestników ruchu, którzy poruszają się odcinkiem z dozwoloną prędkością sięgającą 140 km/h. Trudno wykluczyć też spowodowanie nagłego hamowania użytkowników osobówek. Nawet jeśli nagrywający dopuścił się jakiegoś przewinienia drogowego, to taka odpowiedź nie jest jednak ani bezpieczna, ani dozwolona, ani rozsądna.
Zaczęło się od zajechania drogi i wyraźnego wytracania prędkości – do około 30 km/h. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że na autostradzie to skrajna głupota. Z informacji przekazanych przez nagrywającego wynika, że kierowca zestawu jadącego z tyłu ledwo wyhamował. Gdyby doszło do zderzenia, konsekwencją mógłby być karambol.
Odwaga pomylona z odważnikiem
W końcu obaj uczestnicy ruchu zjechali na MOP Paszczyna Północ, gdzie doszło do eskalacji konfliktu. Kierowca szwedzkiego auta wymienił kilka nieprzyjemnych zdań z nagrywającym. Wydawało się, że odpuścił, ale wtedy pojawił się użytkownik BMW.
Obecność kolegi z innego auta dodała pewności siebie i zaczęła się próba przeforsowania swoich racji w sposób daleki od kulturalnego. Udało się uniknąć bójki, co jest jedyną dobrą wiadomością.
Nagrywający postanowił wezwać policję, poinformować o sytuacji i przekazać nagranie. Został spisany protokół, w którym mundurowi sugerują stworzenie zagrożenia poprzez wyhamowanie i przesadnie wolną jazdę na autostradzie.
Sprawa będzie mieć swoje rozwinięcie. Podejrzewamy, że agresywny kierowca może otrzymać surowy mandat. Po zmianie przepisów ruchu drogowego trudno wykluczyć też utraty prawa jazdy.