Ten samochód wymyka się spoza jakichkolwiek schematów. Jest absurdalną wersją absurdalnego modelu, który od lat stanowi synonim luksusu i podkreślenie statusu społecznego swojego właściciela.
Prezentowana konfiguracja jest jeszcze bardziej wyjątkowa, ponieważ ma za sobą liczne modyfikacje znanego tunera. Mówimy więc o wyjątkowym aucie w wyjątkowej wersji po wyjątkowym tuningu. Oto Mercedes-AMG G63 4×4 Mansory.
Zostawmy jednak słowną zabawę i skupmy się na tym projekcie, bo jest o czym opowiadać. Jak już wspomnieliśmy w tytule, powstanie zaledwie 10 egzemplarzy przeprojektowanych przez tę znaną firmę. Jak można się domyślać, tanio nie będzie.
Mercedes-AMG G63 4×4 Mansory – brutalna absurdalność
Podwyższona odmiana imponuje swoimi gabarytami, ale z dodatkami od Mansory budzi jeszcze większy respekt. Jesteśmy przekonani, że ten samochód budzi we wszystkich skrajne emocje – można go kochać albo nienawidzić.
Tuner postanowił poszerzyć błotniki i zmienić maskę. Wszystkie elementy zostały wykonane z włókna węglowego. Co ciekawe, dodatki na karoserii zostały podporządkowane aerodynamice, która w tym modelu ma takie właściwości, jak kiosk na kołach.
Zmian stylistycznych jest oczywiście sporo. Na dachu wylądowała nakładka z czterema światłami. Z każdej strony można też spotkać nowe wloty powietrza. Z tyłu rzuca się w oczy karbonowa osłona koła zapasowego. Zabawnie prezentuje się tylny spojler dachowy, który jest tu trochę na siłę.
Imponują natomiast felgi o niemal pełnym wzorze. 22-calowe obręcze Mansory zintegrowano z oponami Pirelli w rozmiarze 325/55 na obu osiach. Gelenda wygląda teraz, jak na szczudłach. Niższym kierowcom przydałby się tu jakiś podest lub mała drabinka…
>Mercedes Klasy E All-Terrain 2024. I SUV nie jest potrzebny
A co z wnętrzem? Dominuje tu biała skóra kontrastująca z niebieskimi wstawkami. Podejrzewamy, że utrzymanie tego auta w czystości będzie swoje kosztować. Warto dodać, że z tyłu zastosowano dwa indywidualne fotele zamiast klasycznej kanapy. Dzieli je duża konsola.
Mercedes-AMG G63 4×4 Mansory otrzymał także zastrzyk mocy. Czterolitrowy, podwójnie doładowany silnik V8 oferuje teraz 850 koni mechanicznych i 1000 niutonometrów. Ten „czołg na czterech kołach” osiąga setkę w 4,5 sekundy, co przy tych gabarytach i masie własnej jest wprost imponującym wynikiem. Wolimy nie wiedzieć, ile zużywa benzyny na 100 kilometrów.
Cena? Nie została ujawniona. Baza kosztuje 350 tysięcy dolarów, a zakres modyfikacji jest znaczący, dlatego niewykluczone, że potencjalny nabywca jednego egzemplarza będzie musiał wyłożyć na stół ponad 500 tysięcy dolarów.
Imponujacy… Dla mniej zasobnych klientow pozostaje Dacia.