Gama elektrycznych modeli niemieckiej marki jest naprawdę imponująca. Znaczna liczba producentów ma w swoich ofertach mniej spalinowych aut, co mówi samo za siebie.
Czas biegnie do przodu, a samochodów na prąd przybywa. Nic więc dziwnego, że interesują się nimi również tunerzy, którzy próbują dostosować się do panujących trendów. Jednym z tego efektów jest Mercedes-AMG EQS Brabus.
Jak powszechnie wiadomo, Klasa S prezentuje się znacznie bardziej elegancko, ale nie każdemu zależy na monumentalnej stylistyce. Fani high-tech potrafią docenić design EQS-a, choć nie jest on przesadnie widowiskowy.
Mercedes-AMG EQS Brabus
Tuner postanowił jednak wykonać kilka zabiegów stylistycznych, które przyniosły pozytywne rezultaty. Auto zostało lekko obniżone, a zderzaki i progi zyskały nakładki. Dzięki temu, elektryczny Mercedes wygląda, jak przyklejony do drogi.
Oprócz tego pojawiły się nowe logo, inna faktura litego plastiku zastępującego grill, lotka na tylnej klapie, dyfuzor i wieloramienne felgi. Summa summarum, Mercedes-AMG EQS Brabus wygląda znacznie bardziej okazale, niż model seryjny.
Warto dodać, że wszystkie modyfikacje związane z designem miały uzasadnienie technologiczne. Dzięki poprawie aerodynamiki o 7,2 procenta, zasięg przy 100-140 km/h jest w stanie wzrosnąć o kilka procent. W przypadku auta na prąd może to być istotne.
We wnętrzu pojawiła się pikowana skóra oraz atrakcyjne dekory, które utrzymano w ciemnej tonacji. Listwy progowe i pedały zostały wykonane z włókna węglowego. Do tego dochodzą miękkie dywaniki i zagłówki obite mikrofibrą Dinamica. Nie mogło zabraknąć także dodatkowych emblematów świadczących o wyjątkowości tego egzemplarza.
Niektórych może zaskoczyć, że tuner nie zdecydował się na żadne istotne zmiany układu napędowego. Elektryczne konstrukcje są znacznie prostsze, ale też nie dają aż tak dużych wachlarzy możliwości modyfikacyjnych, jak spalinowe odpowiedniki.
>Mercedes-Maybach S 580 Brabus. Mroczny luksus dla najbardziej wymagających
Mercedes-AMG EQS Brabus ma jednak wystarczająco mocy, by wbić kierowcę w fotel. Jego dwa silniki elektryczne potrafią generować do 751 koni mechanicznych i 1020 niutonometrów – po wykupieniu pakietu Dynamic Plus. W takiej konfiguracji można liczyć na setkę w 3,4 sekundy oraz 250 km/h prędkości maksymalnej.
Cena? Prawie 100 tysięcy euro więcej, niż seryjny model. Za prezentowanego Brabusa trzeba zapłacić 251 654 euro. Mamy wątpliwości, czy warto wydawać taką sumę na przeróbki głównie stylistyczne.