Pamiętacie RX-8? No jasne, że pamiętacie. To był ostatni model w gamie japońskiego producenta, który posiadał silnik Wankla. Teraz historia zatacza koło, choć trudno mówić o wielkiej euforii.
Jednostka z wirującymi tłokami do tej pory kojarzyła się z usportowionymi modelami. Tym razem trafiła do crossovera, który raczej ma niewiele wspólnego z genotypem legendarnych modeli tej marki. Tak czy inaczej, poznajmy go bliżej. Oto Mazda MX-30 e-Skyactiv R-EV.
Od razu zaznaczmy, że konstrukcja nie została opracowana z myślą o wyjątkowych osiągach. Celem była optymalizacja pracy i uzyskane jak najwyższego poziomu wydajności – wszystko po to, by zadowolić „zielonych”.
Silnik benzynowy ma zaledwie 0,83 litra pojemności. Charakteryzuje się wysokim stopniem sprężania (11,9:1) i bezpośrednim wtryskiem. Potencjał, jaki oferuje to 75 koni mechanicznych oraz 116 niutonometrów.
Co ciekawe, jego rolą nie jest napędzanie kół. W ogóle nie ma z nimi „styczności”. Praca, którą wykonuje to generowanie energii, która trafia do baterii i jednostek elektrycznych. Można więc nazywać go swego rodzaju agregatem. Podobny układ oferuje Nissan Qashqai e-Power, tyle że dysponuje rzędowym silnikiem, a nie Wanklem.
Mazda MX-30 e-Skyactive R-EV posiada baterię o pojemności 17,8 kWh. To też oznacza, że jest hybrydą plug-in (uzupełnioną dużym, 50-litrowym zbiornikiem paliwa). Owa bateria pozwala na pokonanie 85 kilometrów w trybie elektrycznym, co jest niezły wynikiem. Ładowanie za pomocą wallboxa 1 godzinę i 40 minut. Korzystając z prądu stałego (36 kW), można uzupełnić akumulator od 20 do 80 procent w 25 minut.
Osiągi? „Graniczne z polskim prawem”. Sprint do setki trwa 9,1 sekundy, a prędkość maksymalna to zaledwie 140 km/h. Ta druga została elektronicznie ograniczona. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ten stosunkowo niewielki sporo waży, bo 1703 kilogramy.
Czy Mazda MX-30 e-Skyactiv R-EV osiągnie sukces? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Niektórzy mogą uznać, że jest przekombinowana. Będą też tacy, których technologia nie będzie obchodziła i ucieszą się po prostu tego, że marka oferuje hybrydę pozwalającą na jazdę bez konieczności długiego ładowania.
Cena? W Niemczech zaczyna się od 35 990 euro za model podstawowy. Flagowa konfiguracja kosztuje natomiast 45 040 euro. Jak to będzie wyglądać na polskim rynku? Podejrzewamy, że bardzo podobnie.