Japońska marka podgrzewała atmosferę informując o debiucie nowego GT-R’a. Nie informowała jednak, czy chodzi o jakąś wersję, czy jednak o nową generację.
Biorąc pod uwagę staż rynkowy (aż 16 lat), można było spodziewać się znacznie „grubszej” premiery. Tymczasem dostaliśmy kolejną nową konfigurację, która ma zainteresować (bardzo) konserwatywnych fanów.
To też dowód na to, że producent chce jak najdłużej przeciągnąć żywot tego modelu. Być może jego następne wcielenie będzie w pełni elektryczne. Tworzenie hybrydy na krótki czas może bowiem okazać się nieopłacalne przy aktualnych normach i zaostrzających się przepisach.

Tak czy inaczej, widnieje przed nami Nissan GT-R Premium T-Spec. Długa nazwa nie oznacza rewolucyjnych zmian. Z zewnątrz trudno dostrzec jakiekolwiek różnice. Bystry wzrok dostrzeże jedynie nieco inną fakturę grilla. Podobno zmieniły się elementy aerodynamiczne, ale poza spojlerem trudno je odkryć.
Inżynierowie chcieli, by ta leciwa konstrukcja oferowała nieco większą wygodę jazdy. W tym celu udoskonalono platformę i układ napędowy, co zaowocowało mniejszymi wibracjami i takim też hałasem w kabinie.

Pod maską znajduje się oczywiście doładowany silnik V6 o pojemności 3,8 litra. Jego potencjał to 562 konie mechaniczne. Tyle wystarczy, by osiągać setkę w mniej, niż 3 sekundy.
Nissan GT-R Premium T-Spec będzie oferowany na rynku japońskim i nic nie wskazuje na to, by pojawił się na Starym Kontynencie (chyba że przy wykorzystaniu prywatnego importu).