W wielu zakątkach świata można personalizować tablice rejestracyjne. Warunkami są oczywiście ramy prawne i niepowtarzalność ciągu cyfr lub liter.
Te najstarsze, najbardziej unikatowe tablice są często wysoko wyceniane. Ich właściciele rzadko decydują się na sprzedaż, dlatego zdobycie takich „blach” bywa albo niemożliwe, albo niezwykle drogie.
Pod koniec zeszłego roku informowaliśmy Was o numerze rejestracyjnym „0 10”, który został zatwierdzony przez urząd w 1902 roku w Birmingham (Wielka Brytania). Był właścicielem jednej rodziny od kilku pokoleń. W końcu doszło do jego sprzedaży. Cena? 128 800 funtów, co przy obecnym kursie (5,37) oznacza wydatek 691 656 złotych.
„Nowy Jork” na sprzedaż
Właśnie taką nazwę ma kolejna wyjątkowa rejestracja. Nie ma w sobie żadnych cyfr, tylko… miasto. I to może przyciągnąć potencjalnych nabywców. Muszą mieć oni naprawdę grube portfele, bo aktualny posiadacz oczekuje oferty na poziomie 20 000 000 dolarów, czyli 77 200 000 złotych (kurs 3,86). Tak, ponad 70 milionów za rejestrację.
Te bardzo oryginalne tablice są w jednej rodzinie od lat 70., kiedy to pojawiła się możliwość personalizacji. Od tego czasu przechodziły z samochodu na samochód. Warto dodać, że to właśnie Nowy Jork był pierwszym stanem wymagającym rejestracji – począwszy od 1901 roku.
Czy ktoś wyłoży na stół taką sumę za tablice? No cóż, to na pewno unikaty (zresztą, jak każde rejestracje), ale kwota wydaje się zaporowa. Sprzedawca postanowił jednak nie być chytry i oznajmił, że sam pokryje koszty przesyłki. A nawet dorzuci Volvo. Dobry z niego człowiek…